się nie wiadomo kiedy. Co oznacza - zero kontaktu. Co, muszę przyznać, ma też swoje plusy... Ale o nich może innym razem.Dzisiaj będzie jeszcze jeden zaległy przepis, sprzed wyjazdu do Polski. Powstał, bo nagle naszła mnie ogromna ochota na tort. Znaczy się - na biszkopt z kremem. Zrobiłam taki w wersji mini - żebyśmy zdążyli zjeść przed wyjazdem. Ale wyszedł naprawdę bardzo
Pożeraczka, czyli raz adobrzewięc dalej. W Najlepszych sernikach świata trafiłam na dwa, które mi się spodobały - cytrynowy i z malinami. Połączyłam je więc w jeden, i wyszło prawdziwe cudo.Na twarogu, więc jest polski akcent, ale konsystencję ma raczej kremową i ciężką. Słodko-kwaśny za sprawą cytryn, niezwykle świeży dzięki malinom. Ja niestety nie mogłam znaleźć świeżych, ale z mrożonymi też był pyszny
Pożeraczka, czyli raz adobrzebył to niezwykle trafny wybór...Chłopaków Anansiego kupiłam na chybił-trafił. Nie wiedziałam, że to druga część Amerykańskich bogów. Cóż... I na to przyjdzie pora (przy kolejnym wyjeździe do Polski). Na szczęście drugą część można przeczytać bez przeszkód przed pierwszą, więc nic sobie nie robiąc z ustalonego porządku rzeczy, pochłonęłam Chłopaków w kilka dni.Powieść Gaimana traktuje o synach
Pożeraczka, czyli raz adobrzedostatkiem. I z czym jeszcze...? Zastanawiałam się nad odpowiednim dodatkiem, który urozmaiciłby deser, nadał mu wyjątkowej nuty. I gdy moje oczy spoczęły na nieotwartej jeszcze, przywiezionej z Polski wodzie różanej wiedziałam, że to będzie to. Dolałam odrobinę do śmietanki, razem z kilkoma kroplami barwnika, żeby utrzymać różano-różowy klimat. I kilka kropli do smażonych fig - dla zintensyfikowania aromatu
Pożeraczka, czyli raz adobrzesię kończy dłuższa styczność z językiem ojczystym widocznie...Mam dla Was jeszcze jedną babkę, którą upiekłam przed Świętami, ale o niej następnym razem. Dzisiaj będzie bowiem o książkach.Z Polski przywiozłam sobie kilkanaście sztuk - powieści, o których marzyłam od dłuższego czasu, niedługo więc utonę w nich całkowicie. Carroll, Schmitt, Hearn, Sapkowski i Martel, do tego Hamelman i Pina
Pożeraczka, czyli raz adobrzepyszne, puszyste, delikatne ciasto o intrygującym smaku.Moim faworytem póki co pozostaje babka marchewkowa - ależ to było dobre! - jednak ta, którą zaprezentuję dzisiaj, również zrobiła niemałą furorę. Zabrałam ją do Polski, w ramach przekąski na drogę. Jechaliśmy w nocy, jeść nie było kiedy, wylądowała więc na stole u Rodziców w ramach deseru. Wszyscy, czyli sześć sztuk ludzkich i dwie psie
Pożeraczka, czyli raz adobrzeJeszcze zanim pojechaliśmy do Polski na Wielkanoc, umówiłam się z Karoliną na urodzinki jej córeczki. Co prawda były już niemal dwa tygodnie temu, ale spóźniona impreza była bardzo udana. Były prezenty (które do gustu przypadły bardziej chyba starszemu bratu jubilatki - nic nie szkodzi; ważne, że jakieś dziecko chce się nimi bawić), dużo śmiechu, dobre jedzonko i tort. Ten ostatni
Pożeraczka, czyli raz adobrzeinnego świata, niby tak podobnego do tego, w którym żyję, a jednak milion razy ciekawszego, fascynującego. Ciężko później wrócić do rzeczywistości...Dwa lata po Szklanej zupie wydano w Polsce Zakochanego ducha. Byłam zawiedziona - to z pewnością jego najsłabsza książka. Choć ciekawa, to jednak nie dorównuje poprzednim. Poczułam się trochę oszukana - czekałam na nią niecierpliwie, z drżeniem dłoni otwierałam(...)Carroll rozwija swoją fantazję i porywa mnie ze sobą; opowiadania, jak dla mnie, są po prostu za krótkie. Czekałam więc nadal. Pod koniec zeszłego roku wydano w Polsce Kąpiąc lwa. Dopiero na Wielkanoc trafiła w moje ręce. Po powrocie do Danii zatopiłam się w lekturze, i po trzech dniach skończyłam ją z szerokim uśmiechem na twarzy. To jest
Pożeraczka, czyli raz adobrzeJadąc do Polski, zabrałam ze sobą drobiazg dla Rodziców z okazji Dni Mamy i Taty. Długo myślałam, co by im można kupić, żeby im się spodobało i może nawet trochę do czegoś przydało. Przy okazji każdej rozmowy na Skypie podpytywałam i starałam się coś z nich wyciągnąć tak, żeby nie zauważyli, że czegoś właściwie od nich chcę. Któregoś razu
Pożeraczka, czyli raz adobrzesłońca. Wręcz przeciwnie - wiele osób narzekało na obezwładniające wręcz upały. Trzydzieści pięć stopni nie było niczym nadzwyczajnym. Jak się okazało, trzy tygodnie wakacji spędziłam w jednym z najgorętszych miejsc Polski, oddalonych niestety od morza o dobre dwieście kilometrów. Na swoje szczęście jednak byłam właśnie na wakacjach - czyli zero obowiązków, same przyjemności. A to zdecydowanie sprawia, że stosunek do ogromnego
Pożeraczka, czyli raz adobrzecórek (szczególnie pierworodnej), cierpliwości, zdrowia, zdrowia, i jeszcze raz pieniędzy.Pomyślałam więc sobie, że to idealna okazja, żeby opowiedzieć Wam o lodach, które powstały w czasie naszego urlopu w Polsce, a do których powstania właśnie Tato się mocno przyczynił. Gdyby nie on, takiego smaku by u nas nie było. A cóż to byłaby za strata!Najwięcej robiliśmy lodów owocowych(...)stwierdził, że smakują jak zmrożona irish coffee. I jak tylko wróciliśmy do domu, ciągle wiercił mi dziurę w brzuchu, żeby zrobiła je znowu. Jedyną zmianą jest cukier - w Polsce dałam tylko biały, ale połowę skarmelizowałam w garnku, a dopiero potem wlałam mleko. Tutaj połowę cukru białego zastąpiłam ciemnym muscovado - efekt jest chyba jeszcze lepszy.Jeśli szukacie lodów, które zasmakują
Pożeraczka, czyli raz adobrzesmsa pełnego znaków zapytania. Zdziwiona usłyszałam, że to ja wysłałam mu dwa puste, i on się zastanawiał, o co mi chodzi. No tak - rozmawiając ze Sławkiem, przyświecałam sobie polskim telefonem. Przypadkiem musiałam wysłać smsy do Taty (na szczęście - do Taty). Okazało się, że w Polsce działa to nieco inaczej, i Tato też nic nie potrafił zdziałać. Ze złością stwierdziłam
Pożeraczka, czyli raz adobrze