zieloną paprykę i smażyć następne 3 minuty, po czym dodać czosnek i smażyć jeszcze przez ok. 1 minutę. Dodać mielone mięso i smażyć do momentu aż lekko zbrązowieje. Teraz pora na pomidory i oliwki. Wszystko dokładnie zamieszać i dusić na małym ogniu do momentu aż wyparuje większość płynu. Doprawić do smaku i odstawić do ostudzenia. EMPANADILLAS Z SZYNKĄ
KUCHARNIAkoniecznie uwiecznić pierwsze spotkanie, a z nadmiaru wrażeń zapomniała naładować baterię w aparacie ... (szczytowej formy Pana Sufleta nie zdążyłam w związku z tym zdokumentować :( A teraz dla wytrwałych pora na odpowiedzi: Pytanie 1 - odpowiedź: A Pytanie 2- odpowiedź: B Pytanie 3 - odpowiedź: B Pytanie 4 - odpowiedź:B Pytanie 5 - odpowiedź: B Nawet jeśli nie udało się Wam prawidłowo odpowiedzieć
KUCHARNIAPolskę. Widok tej wazy, słodki smak wanilii, puszystość białych obłoków piany i wszystkie emocje, jakie towarzyszyły nam podczas tego upalnego, lipcowego dnia mam w sercu do dziś. Od tamtej pory byłam na Węgrzech wielokrotnie, smakowałam wiele niezwykłych dań, w tym panierowane plastry gigantycznej...purchawki, wielkie i cienkie jak sznycle wiedeńskie. Poznałam wielu wspaniałych ludzi i odwiedziłam sporo pięknych miejsc
KUCHARNIALubię złoto. W naturze. Dostępne dla każdego. Wszędzie. O każdej porze. W poświacie zachodzącego słońca. W jesiennych liściach. W kosmykach włosów rozjaśnionych gorącym latem. W blasku bursztynów. We wzorku na filiżankach pamiętających wesele mojej Prababci. W płomieniach ogniska, i za szybą kominka. W gasnącym świetle wieczornego miasta. W plastrze świeżego miodu. I w słodkim karmelu. Jest taki deser, który opływa
KUCHARNIAokazałe. Ale to nie ma znaczenia. Są nasze - tak jak korzenie jabłoni zrosły się z ogrodem, tak i my przywykliśmy do nich i są częścią naszej corocznej wędrówki przez pory roku. Wczesnym latem najbardziej cieszą nas papierówki. We wrześniu najsmaczniejsze jabłka rodzi stara jabłoń pochylona nad ogrodowym potokiem. Duże żółto-zielone owoce mają twardy, soczysty miąższ o słodkim aromacie
KUCHARNIAczekolady, z leciutko chrupiącą cieniutką skórką i cudownie wilgotnym i ciągnącym środkiem. Smak najlepszych brownie pamiętam z okresu, gdy przez jakiś czas byłam w Stanach Zjednoczonych. Od tamtej pory upiekłam wiele brownie, ale żadne z nich nie osiągnęło najwyższej noty. Aż do teraz! Mogę w końcu śmiało powiedzieć, że znalazłam najlepszy z najlepszych**. Dla nas absolutna rewelacja. Ma wszystko
KUCHARNIAsnap , które oznacza trzaskać, łamać, chrupać i oddaje niebywałą przyjemność, jaką sprawia chrupanie rurek. Brandy Snaps są bardzo popularne w krajach anglojęzycznych. U nas rzadko można je spotkać i pora najwyższa to zmienić, gdyż to bardzo smaczny i łatwy do zrobienia deser. Dodatkowo daje naprawdę wiele możliwości. Ciasto, z którego piecze się Brandy Snaps może być także wykorzystane do przygotowania
KUCHARNIAłączą się w parę, trzymają za ręce i dobrze im razem. Ba! Świata poza sobą nie widzą, bo chęci rozpala energia, którą muszę spożytkować. I wtedy wiem, że pora najwyższa skonsumować ten związek, a policja-intuicja świeci w oczy zielonym światłem na drodze w kierunku kuchni. Tak było i tym razem. Zobaczyłam przepis i wiedziałam, że chcę
KUCHARNIAwrzątkiem szklanką i ogrzewałam najpierw policzki, później palce i dłonie. Po godzinie, ogrzani w równej mierze herbatą co płomiennymi spojrzeniami, opuszczaliśmy wyściełany aksamitem boks hotelowej restauracji. O tej porze otwarta już była nasza ulubiona księgarnia i antykwariat, gdzie podczytywaliśmy fragmenty ulubionych lub dopiero co odkrywanych książek. To były czasu bez internetu i komórek. Po powrocie do domu rozgrzewałam
KUCHARNIAnacisku. Nie znoszę tego stanu pokonania, gdy wszystko co się planowało trzeba odwołać lub odłożyć na później. Gdy trzeba się chwilowo poddać, choć wcale się nie chce. Gdy pory jałowych posiłków trzeba z konieczności podporządkować tuzinom tabletek, które choć ładne i pastelowe, smakują wstrętnie i wcale nie czynią cudów, na jakie się czeka. Co gorsze, jakby obojętne na działanie
KUCHARNIAdalej. Myśli o blogu długo krążyły nad moją głową. Zebrałam je w końcu w jeden krótki wpis, który pojawił się na blogu we wrześniu 2009 roku. Od tamtej pory "ziarenko blogowe" zimowało przez długie miesiące, by w końcu 18 marca, wraz z nadejściem wiosny, wykiełkować pierwszym zielonym (bo szpinakowym) postem. Nie sądziłam, że blog stanie się dla mnie
KUCHARNIAzegar i do garnków, uwikłaną myślami czy zdążę na czas, czy obiad jest wystarczająco zdrowy i pożywny i odpowiedni na zasobność portfela? A, i czy pasuje do pory roku? Co będzie jeśli z roztargnienia sałata trafi na stół w środku zimy? Czy da się naprawić takie faux pas? Uff, potwornie męczące i dalekie od tego czym dla mnie jest
KUCHARNIAdomu do domu ma, zgodnie z rodzinnym przekonaniem, przynieść szczęście obdarowanej osobie. Nie rozstajemy się zatem z rzeczami, tylko przekazujemy dalej, pozwalamy na zmianę miejsca. Po figurkach przyszła pora na opakowania z czekoladek, oczywiście ze sreberkami. Pewnie część z Was też je zbierała. Pamiętam mój zachwyt nad pierwszym opakowaniem czekolady, które zaskoczyło mnie także kształtem - bo kto słyszał o trójkątnej
KUCHARNIAzapach, jak najlepsze perfumy, ubiera każdy dzień w najpiękniejszą wiosenną kreację. Jeszcze kilka dni i dołączy do niego rześki i cytrynowy biały bez, a wraz z nim przyjdzie pora na lemoniady, sorbety i przede wszystkim truskawkowe konfitury.... Jeszcze kilka dni poczekam na powrót mojego komputera - mam nadzieję, że po gruntownej hospitalizacji, powróci do mnie w pełni sił! A tymczasem
KUCHARNIAbyć podawana z pomidorami, bazylią i czosnkiem, w wersji, którą Wam proponuję, podaję ją z sałatką z bobem - pełną drobnych rzeczy pysznie zrobionych. Zaufajcie naturze, bób o tej porze roku smakuje najlepiej! BRUSCHETTA Z BOBEM ok. 300-400 g bobu 1-2 pomidory kilka plastrów szynki parmeńskiej lub serrano bryndza owcza oliwa z oliwek ocet balsamiczny kilka kromek pieczywa
KUCHARNIA