zaledwie kilka milimetrów, w dodatku równo, więc wygląda imponująco. Polane kajmakiem z odrobiną mleka i masła i posypane migdałami robi piorunujące wrażenie. Nawet na C., który wczoraj wrócił z pracy raczej później niż wcześniej, poprosił o kawałek. A jedząc, mlaskał z ukontentowaniem. Sernik jest po prostu genialny - idealnie słodki, z lekko słonawą nutą spodu. Smaki równoważą się idealnie, całość jest
Pożeraczka, czyli raz adobrzeZapalam świeczki i cieszę się nastrojowymi cieniami na ścianach. A później zakopię się pod kołdrą i będę patrzeć w moje zasypane śniegiem okno. A jeszcze później C. wróci z pracy i ogrzeje mi zmarznięte stopy. Aromat piernika unosi się u nas od piątku - wtedy zaczęłam piec ciasteczka. Zapełniłam już dwie puszki, ale wątpię, żeby w stanie nienaruszonym dotrwały do Świąt
Pożeraczka, czyli raz adobrzenajbezpieczniejszych nie należał. Nic to. Ważne, że wszędzie jest biało - oby tak zostało aż do Świąt. I tylko C. marudził, że wcale nie chce mu się jechać do pracy. W sumie, to się nie dziwię - też by mi się nie chciało... W sobotę za to, kiedy C. był pół dnia poza domem, szalałam w kuchni z następną partią ciasteczek
Pożeraczka, czyli raz adobrzedobrze, powiedziałabym nawet, że ewoluuje. Dzisiaj co prawda nic - po pobudce o czwartej trzydzieści, cichym buncie auta, które postanowiło nie ruszać się z wygodnego miejsca parkingowego, spóźnieniu się do pracy tylko (!) pół godziny, a później czekaniu na autobus do domu około godziny w warunkach, powiedzmy, niezbyt ciepłych (za to z dobrą książką w zamarzających nawet w rękawiczkach dłoniach), lekkim spoceniu
Pożeraczka, czyli raz adobrzesię skorzystać z dziennego światłą, żeby zrobić zdjęcia - od razu widać różnicę. Niestety nie mogę sobie na ten luksus pozwalać częściej - zazwyczaj, kiedy jeszcze jest jasno, jestem w pracy. A po czternastej światło nie nadaje się już do niczego, niestety... I nawet moje skośne okno nie pomaga. Cóż, do lata przecież coraz bliżej... Makowe gwiazdki z powidłami śliwkowymi Składniki
Pożeraczka, czyli raz adobrzeDzisiaj króciutko, ale zapewniam, że to nie dlatego, że nie ma o czym pisać. Dopiero co wróciłam z pracy, szybki prysznic i trzeba upodobnić się do człowieka , bo niedługo wychodzimy z domu - w końcu, po trudach listopada i grudnia, nagroda - Julefrokost , czyli Xmas party . Mam nadzieję, że po pobudce przed piątą rano starczy mi sił na całonocne szaleństwa. Dlatego
Pożeraczka, czyli raz adobrzePiec w 180 st. C. przez 6-8 minut. Ciasteczka po wyjęciu z piekarnika powinny być jeszcze bardzo miękkie, stwardnieją w czasie stygnięcia. Smacznego! Jeszcze tylko jeden dzień w pracy, i będę wolnym człowiekiem przez kolejnych dwanaście dni. Perspektywa świątecznej przerwy napawa mnie ogromnym optymizmem - muszę w końcu troszkę odpocząć. A czy może być lepszy odpoczynek, niż na kanapie
Pożeraczka, czyli raz adobrzemiałam ostatnio za dużo czasu na czytanie. Praca i dojazdy zajmowały mi sporo czasu, a w związku z tym, że o piątej żadne autobusy jeszcze nie jeżdżą, musiałam jeździć autkiem. A jak ogólnie wiadomo, przy prowadzeniu samochodu ciężko się czyta. W domu głównie spałam albo z C. wymyślaliśmy jakieś dziwne zajęcia - książki zaś stały na półce i patrzyły z wyrzutem
Pożeraczka, czyli raz adobrzeblasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy (ciasteczka sporo rosną). Piec 15 minut w 180 st. C. Ostudzić na kratce. Smacznego! Dziś ostatni dzień wolności przed powrotem do pracy - trzeba go dobrze spożytkować, jak myślicie, co by tu upiec
Pożeraczka, czyli raz adobrzenadzieją na uzyskanie smakowitego ciasta na uczczenie końca pracowitego weekendu, wyspacerować psę, wziąć prysznic i zakopać się pod kołdrą z mocnym postanowieniem nie obudzenia się, kiedy C. wróci z pracy. W tej chwili siedzę pod kocem, w cieplutkim, świątecznym swetrze i staram się zmusić do ruszenia zadka w kierunku kuchni. Opornie jakoś mi idzie... Pewnie dlatego, że cięższy jest
Pożeraczka, czyli raz adobrzenieszczęśliwej, zmarzniętej miny). Dlatego staramy się wychodzić nie na długo, za to intensywnie - biegamy, póki nie dostaję zadyszki, a C. ma czerwony nos niczym Rudolf. I choć wczoraj do pracy jechałam półtorej godziny, czyli trzy razy dłużej niż normalnie to stwierdziłam, że trzeba się cieszyć z trzeciej duńskiej zimy , bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie następna tak pełna śniegu. Taka
Pożeraczka, czyli raz adobrzelasu, gdzie Ptysia hasała cała szczęśliwa, a myśmy jak dzieci rzucali się śnieżkami. Dziś już niestety lodowaty wiatr wrócił, w związku z czym jak tylko C. wyszedł do pracy, ja zawinęłam się w kołdrę, piję gorącą herbatę i czytam kolejną ciekawą książkę. Zanim jednak się w niej zatopię na dobre, chciałabym opowiedzieć Wam o tej, którą przeczytałam wcześniej. Kiedy ulegnę
Pożeraczka, czyli raz adobrzewyszły tak dobre, że pomyślałam sobie, że może ktoś chciałby je sobie upiec na sobotnie śniadanie. My jedliśmy je dzisiaj, bo jutro śniadania nie będzie - ja będę w pracy, a C. będzie spał. Może w niedzielę uda nam się jakieś zjeść... Zacznę jednak od tego, co wydarzyło się przed śniadaniem, czyli wieczoru poprzedniego. Leżymy sobie w łóżku, ramię
Pożeraczka, czyli raz adobrze