wyszły tak dobre, że pomyślałam sobie, że może ktoś chciałby je sobie upiec na sobotnie śniadanie. My jedliśmy je dzisiaj, bo jutro śniadania nie będzie - ja będę w pracy, a C. będzie spał. Może w niedzielę uda nam się jakieś zjeść... Zacznę jednak od tego, co wydarzyło się przed śniadaniem, czyli wieczoru poprzedniego. Leżymy sobie w łóżku, ramię
Pożeraczka, czyli raz adobrzewłoskich oficerów, co młodsze kobiety wydają się być bardzo sprawą zainteresowane. Znudzone, szybko przekonują przełożonych, że to one powinny zająć się praniem, szyciem, gotowaniem i sprzątaniem. Szybko te drobne prace przechodzą w coś więcej - nawiązane zostają romanse. Sari nie chce w tym uczestniczyć, jednak przekonana przez przyjaciółki, które zyskała w ostatnim czasie, daje się wciągnąć w wir zdarzeń. Problemy
Pożeraczka, czyli raz adobrzetylko na telefon - jeśli jest potrzeba, dzwonią do niej. Jednak jeden z szefów docenia ją na tyle, że woła ją bardzo często, ma niemal stałą pensję. Jednak ta druga praca podoba jej się bardziej, kiedy więc dowiaduje się, że w końcu, po roku, dostanie kontrakt na stałe, rezygnuje z tej pierwszej. Upragniony dzień nadchodzi - kontrakt podpisany. Szczęście jednak nie trwa
Pożeraczka, czyli raz adobrzeNareszcie wolne. Po tak stresogennym weekendzie naprawdę potrzebuję odpocząć, nie myśleć o pracy i tym wszystkim, co się tam dzieje... Dlatego dzisiaj ogłaszam dzień lenia : nie robię nic pożytecznego, tylko to, co mi się zachce. Będę przeglądać blogi, oglądać ulubione seriale. Trochę poczytam, może upiekę muffiny...? Już teraz wiem, że pączków w czwartek nie będzie - nie będę miała kiedy przygotować
Pożeraczka, czyli raz adobrzewychodzących z mojego piekarnika, co bardzo mile łaskocze moje piekarnicze ego. No dobrze, już wyjaśniam, o co mi właściwie chodzi. Otóż, kilka dni temu, tuż przed wyjściem do pracy C. spojrzał na mnie maślanymi oczkami (a, wierzcie lub nie, jest naprawdę utalentowany w kwestii maślanienia oczu ) i zapytał: A zrobisz bułki na jutrzejsze śniadanie...? Popatrzyłam lekko zdziwiona - wiem
Pożeraczka, czyli raz adobrzezamykały, czułam się, jakby ktoś wypompował ze mnie wszystkie siły witalne. Myślałam tylko o wolnej sobocie, kiedy to w końcu będę mogła sobie rano pospać... Po wyjściu C. do pracy włączyłam laptopka, żeby sprawdzić pocztę (tatuś odgrażał się emaliami), i tak jakoś zawędrowałam na blog Daktyle w czekoladzie . I, proszę Państwa, przepadłam, kiedy ujrzałam te słodkie maleństwa. Zakochałam się
Pożeraczka, czyli raz adobrzeblogu jeszcze trochę - popadłam w lekką formę uzależnienia, i jeśli tylko wieczorem nie padam z nóg, namiętnie piekę jakieś drobiazgi na śniadanie. Wczoraj co prawda zaraz po przyjściu z pracy zawinęłam się w kołdrę i dopiero C. po powrocie do domu (osiem godzin później) dał radę mnie spod tej kołdry wyciągnąć. Dlatego dziś nadrabiam - kupiłam już drożdże, i - uwaga - mąkę
Pożeraczka, czyli raz adobrzewięcej. Dziś na spacerze z psą, gdyby nie wspierające ramię C., wyłożyłabym się jak długa. Brrr... Dobrze, że chociaż drogi sypią solą, bo inaczej naprawdę bałabym się jeździć do pracy
Pożeraczka, czyli raz adobrzerazem planujemy pyszną kolację w domowym zaciszu, będziemy się cieszyć swoim towarzystwem, wypijemy butelkę wina, a następnego dnia będziemy spać do południa. Walentynkowego poranka nie spędzimy razem - ja w pracy od szóstej, zjem kanapkę z żółtym serem i pomidorem zastanawiając się, czym C. uraczy mnie później. Jeśli jednak Wy jesteście w tej szczęśliwej sytuacji, że ten najczerwieńszy ze wszystkich
Pożeraczka, czyli raz adobrzekońcu troszkę odpoczęłam. Leniwy weekend to było dokładnie to, o czym marzyłam i czego potrzebowałam. Po tylu dniach pracy przydała się chwila wolnego na złapanie oddechu. Niestety - pogoda bardzo mnie rozczarowała. Od piątku wiał co najmniej szalony wiatr, który sprawiał, że nawet Ptysia uciekała do domu po kilkunastu minutach. A żeby było jeszcze weselej, wczoraj spadł śnieg
Pożeraczka, czyli raz adobrzenarzekała... A jeśli chodzi o pączki, to cóż... Po wielu trudach i ogromnych bólach - w końcu się udały. I wyszły naprawdę smaczne, pączkowe. Obawiam się jednak, że wkład pracy jest niewspółmierny do otrzymanych efektów... Ale o tym już następnym razem
Pożeraczka, czyli raz adobrzeoponki smażyć na gorącym oleju na złoty kolor z obu stron. Oprószyć cukrem pudrem. Smacznego! A jak u Was pogoda...? Bo u nas znów zima... Kiedy C. wrócił z pracy, o pierwszej w nocy, z przerażeniem zauważyłam, że okno nad łóżkiem jest całkiem zasypane... Na szczęście nie musiałam odkopywać auta o piątej nad ranem, bo później już nie padało... Mimo
Pożeraczka, czyli raz adobrzedeser przygotowałam tydzień temu. Czułam się troszkę podziębiona, potrzebowałam czegoś szybkiego, łatwego, najlepiej czekoladowego na poprawienie nastroju nadszarpniętego przed silny wiatr, który rzucał mi autem w drodze do pracy (a auto mam duże i ciężkie). Sięgnęłam po Czekoladę. 50 łatwych przepisów wydanej przez Academię Barilla, którą wygrałam jakiś czas temu w bardzo przyjemnym konkursie. No a skoro już ją wygrałam
Pożeraczka, czyli raz adobrzeMówiłam już, że do Danii wróciła zima. Brrr! Śnieg sypał i sypał, i kiedy rano wychodziłam do pracy, wszystko było pokryte białym puchem. Niesamowita, śnieżna cisza dookoła sprawiała, że jak najszybciej chciałam wrócić do ciepłego łóżka. Wieczorem siedziałam zwinięta w kłębek w rogu kanapy, z laptopem na kolanach, niecierpliwie czekając, aż będę mogła spróbować ciasta, które właśnie rozsiewało kuszący
Pożeraczka, czyli raz adobrzedobrze. Mimo choroby, pracy i śniegu doszłam do wniosku, że nie może być tak zupełnie nieświątecznie. Chcę czy nie - mamy Wielkanoc! Postanowiłam więc jednak przygotować paschę... Pascha intrygowała mnie od pierwszych blogowych Świąt. W domu nie przygotowywało się tego smakołyku - ani Mama, ani Babcie nigdy jej nie robiły. Nie mam pojęcia, czy kiedyś próbowałam jej u którejś z koleżanek - jeśli
Pożeraczka, czyli raz adobrze