żywiliśmy się kanapkami i błyskawicznymi obiadami z zamrażarki (ukłony dla Mamy D., która zaopatruje nas w zapasy na ciężkie chwile). Moją uwagę skupiły na sobie (niekoniecznie w wymienionej kolejności): praca (świąteczne przyjęcia nie dają nam chwili wytchnienia - mnóstwo gości, i jeszcze więcej bałaganu), szkoła (miałam egzamin, przed którym denerwowałam się panicznie, ale na szczęście się udało - krok na przód
Pożeraczka, czyli raz adobrzepieczenia pachniał bosko - od razu zrobiło się cieplej. Wczoraj wieczorem siedziałam w ulubionym fotelu z książką, gorącą herbatą i kawałkiem sernika właśnie - chwila oddechu przed kolejnymi ciężkimi dniami w pracy. Naprawdę - już nie mogę doczekać się Świąt
Pożeraczka, czyli raz adobrzeprzecież cienkie, kruchutkie (lekko się kruszą), bardzo, bardzo cynamonowe, i pachną też wspaniale. Pyszności! Jednak inne... Tak czy inaczej - mogę je polecić z pełną odpowiedzialnością. Efekt wart jest pracy, jaką trzeba w nie włożyć - ciasto jest dość lepkie i niezbyt dobrze się wałkuje - trzeba dość sporo podsypać mąką. Efekt jednak wynagradza cały trud! W stosunku do oryginału dałam więcej cynamonu
Pożeraczka, czyli raz adobrzeteż piekłam z Czarną biszkopt. Zazwyczaj, kiedy coś robię w kuchni, lubię być sama. Moi Panowie to szanują i nie wchodzą mi wtedy w drogę - nagradzani są efektami mojej pracy. Czarna jednak stwierdziła, że chce pobyć ze mną w kuchni - więc się zgodziłam. Choć wykazała się drobnymi lukami w wiedzy podstawowej ( jak wsypiesz od razu całą mąkę, to opadnie
Pożeraczka, czyli raz adobrzeupieczeniu są zupełnie tycie , albo nie ma ich wcale... Zbyt czasochłonne wydaje mi się kombinowanie. Dlatego uprzedzam - dziurki na wstążkę powinny być spore, inaczej czeka Was bardzo żmudna praca... Poza tymi drobnymi niedogodnościami, pierniczki są super! Nie bardzo twarde, choć leżakowanie, chociażby tygodniowe, dobrze im robi. Trochę rosną w piekarniku, więc nie należy rozwałkowywać ich zbyt grubo. Ciasto jest świetne
Pożeraczka, czyli raz adobrzeLonia, po wcześniejszych wydarzeniach, nie jest już potrzebny. Tak samo zresztą jak inni nurkowie. Przyzwyczajony do życia w Głębi, nie potrafi przystosować się do nowych warunków. Co chwilę zmienia pracę, nie umie się odnaleźć. Nawet wspaniała kobieta u jego boku nie potrafi nadać sensu jego egzystencji. Aż do momentu, kiedy pojawia się Czarny Nurek - w czasach, gdy ludzie sami potrafią
Pożeraczka, czyli raz adobrzewspomniałam ostatnio, poprzedni weekend z C. spędziliśmy raczej leniwie. Chcieliśmy chyba trochę nacieszyć się sobą na zapas - dzisiaj spędziliśmy razem dokładnie siedem minut, tuż przed moim wyjściem do pracy. A zobaczymy się... Już jutro (choć to zaledwie kilka godzin jeszcze). W związku z tym uważam nasze rozleniwienie za w pełni usprawiedliwione (tym bardziej, że kolejna okazja, czyli przynajmniej jeden wolny
Pożeraczka, czyli raz adobrzebardzo wygodne fotele). Zjadłam sobie gigantyczną kanapkę z kurczakiem, popiłam colą i czułam się wyjątkowo zadowolona. Co to ma wspólnego z moimi bułkami? Otóż wczoraj, po powrocie z pracy, musiałam wykombinować coś do jedzenia. Nie miałam ochoty na tosty (mój standardowy zapychacz, kiedy jestem sama w domu), nie chciało mi się też wznosić na wyżyny moich kulinarnych zdolności
Pożeraczka, czyli raz adobrzenajwyższych obrotach miksera aż do uzyskania puszystje piany. Mleko wlać do wysokiej szklanki, na wierzch wyłożyć piankę. Podawać od razu po przygotowaniu. Smacznego! Wczoraj C. wrócił z pracy, pooglądaliśmy serial, po czym spaliśmy niemal dwanaście godzin! Ostatnie dwa tygodnie niemal spałam po cztery - pięć, wstawałam naprawdę wcześnie i doszłam do wniosku, że mi się należy. Za karę cały dzień
Pożeraczka, czyli raz adobrzeCichy ten sierpień na blogu. Powód to wyjazdy (część przyjemna) przeplatane pracą (część nieco mniej przyjemna). W hotelu mamy teraz bardzo specjalnych gości - golfistów, którzy są, powiedzmy delikatnie, trudnymi klientami. Bałaganiarze jak się patrzy, w dodatku nie grzeszący grzecznością (w większości przypadków). Nadgodzin coraz więcej się zbiera... Na szczęście dziś był ostatni dzień - teraz znów jestem na wakacjach! C. pracuje
Pożeraczka, czyli raz adobrzewniosku, że należy go używać. I tu C. zadziwił mnie po raz drugi, gdy w sobotę (a właściwie już niedzielę) wrócił do domu przed trzecią rano (z pracy, żeby nie było, że się włóczy beze mnie po nocach Bóg wie gdzie) i z zachwytem zaczął snuć wywody na temat moich zdolności kulinarnych. Że takie ładne, i dobre
Pożeraczka, czyli raz adobrzeznalazłyśmy z Ptysią godzinkę, żeby się przespacerować. Ale nawet wtedy zegar mówił mi, że to przecież dopiero czternasta, i nie wypada się lenić aż do powrotu C. z pracy. Cóż zrobić, skoro miał rację...? Sprzątać nie ma co, bo kilka dni wcześniej C. zmusił Ptysię do odkurzenia, umycia podłóg i wysprzątania łazienki; ja przypilnowałam, żeby zrobiła pranie i sprzątnęła kuchnię
Pożeraczka, czyli raz adobrzedziękuję - miło, że pamiętaliście (tym bardziej, że ja jestem okropna, i zazwyczaj nie pamiętam...). Wczoraj natomiast znów siedziałam po południu sama w domu, z tym, że przed wyjściem do pracy C. obiecał mi naleśniki po powrocie. Tylko że ja byłam głodna już . Naleśników zrobić nie umiem, za to wszelakie placuszki i tym podobne wytwory nie są mi obce. Patrząc
Pożeraczka, czyli raz adobrze