ochoty przebywać na dworzu dłużej, niż to konieczne. Wczoraj na szczęście pogoda okazała się łaskawa - mnóstwo słońca, wiatru ani śladu, po prostu marzenie. Wybraliśmy się więc do lasu, gdzie Ptysia hasała cała szczęśliwa, a myśmy jak dzieci rzucali się śnieżkami. Dziś już niestety lodowaty wiatr wrócił, w związku z czym jak tylko C. wyszedł do pracy, ja zawinęłam się
Pożeraczka, czyli raz adobrzegazet, i chciałabym opowiedzieć, które z nich - moim zdaniem - warto mieć w swojej biblioteczce, a bez których spokojnie można się obejść. Bardzo chcę zrealizować kilka kulinarnych wyzwań - idealne ptysie, makaroniki i suflet to szczyt mojej listy. Myślę, że w końcu poczuję się na tyle pewnie, żeby się za to zabrać. Pożeraczka przeszła też mały lifting - mam zamiar go skończyć, przygotować
Pożeraczka, czyli raz adobrzenastępnie dokładnie obtaczać w cukrze. Odłożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia. Smacznego! Póki co, zima z Danii uciekła - śnieg stopniał całkowicie, za to deszcz nie daje o sobie zapomnieć. Ptysia głęboko nieszczęśliwa całą sobą okazuje dezaprobatę dla wyciągania jej na spacerki. Zrobiło się jednak troszkę cieplej, i choć nadal pod płaszczem noszę dwa swetry, to już nieco luźniej wiążę szalik
Pożeraczka, czyli raz adobrzechce, to szybko podcina mi skrzydła świadomość pobudki dnia następnego. I właśnie tu pojawia się dylemat: spać, czy żyć...? Bo jeśli już wkulam się do ciepłego łóżeczka, przytulę do Ptysi, to mogę zapomnieć o zrobieniu nie tylko czegokolwiek pożytecznego, ale również przyjemnego - nie posprzątam, nie zrobię prania, nie umyję naczyń, ale też nie obejrzę trzech zaległych odcinków ulubionego serialu
Pożeraczka, czyli raz adobrzeprzecież mówiłam, że dzisiaj na dziewiątą... On się uspokoił, odwrócił na drugi bok i zasnął w przeciągu trzech sekund, ja zaczęłam się niecierpliwie wiercić. Słonko świeciło już jasno, Ptysia usiadła mi na brzuchu i patrzyła wyczekująco, czy się ruszę, czy jednak nie... Ruszyłam się. Znalazłam nawet czas na narysowanie kresek, czego normalnie nie robię. W pracy byłam pełna
Pożeraczka, czyli raz adobrzeczego potrzebowałam. Po tylu dniach pracy przydała się chwila wolnego na złapanie oddechu. Niestety - pogoda bardzo mnie rozczarowała. Od piątku wiał co najmniej szalony wiatr, który sprawiał, że nawet Ptysia uciekała do domu po kilkunastu minutach. A żeby było jeszcze weselej, wczoraj spadł śnieg. I to nie, że sobie poprószył mimochodem i stopniał przy pierwszych promieniach porannego słońca; zamiast tego
Pożeraczka, czyli raz adobrzemieliśmy z C. wolny weekend. Co się robi w takich rzadkich okolicznościach, kiedy oboje możemy się lenić, siedzieć pół nocy przy butelce czerwonego wina, wylegiwać się w łóżku, dopóki Ptysia nie zdecyduje, że już pora na spacer? Otóż, moi drodzy, filmy się ogląda. Tym razem nie mieliśmy filmowych planów sprecyzowanych, stwierdziłam więc, że poszukam czegoś z Johnnym Deppem - on bowiem
Pożeraczka, czyli raz adobrzezwiązku z zaistniałą aurą nie chce mi się nic. Jutro mam zamiar wykorzystać czas nieco bardziej kreatywnie w kuchni (czternaście godzin spędzonych jedynie w towarzystwie Ptysi to doskonały pretekst na oddanie się kuchennym szaleństwom), dziś nie bardzo mam się czym dzielić... Będzie więc o książce, którą skończyłam już jakiś czas temu, bo jeszcze w marcu. Ostatnio brak mi weny
Pożeraczka, czyli raz adobrzesezamem. Piec w 190 st. C. przez 25 minut. Ostudzić na kratce. Smacznego! Nie chcę pisać o nadchodzącej wiośnie, bo jutro znów obudzi mnie śnieg... Napiszę więc tylko, że Ptysia w parku biegała jak szalona, a do domu wróciła ubłocona jak nieboskie stworzenie, bo śnieg topniejąc sprawia, że błotka mamy pod dostatkiem. Nie pamiętam, żebym się tak cieszyła z wycierania
Pożeraczka, czyli raz adobrzecoś dużo poważniejszego - poznawanie samego siebie. Ciekawym aspektem książki są przepisy. Nie ma ich dużo, ale wydają się być naprawdę ciekawe. Z pewnością kilka wypróbuję - ciasto waniliowe Nicky'ego, ptysie serowe czy omlet ziemniaczany. Co ciekawe - na końcu książki znajduje się spis wszystkich przepisów, co ułatwia ich późniejsze znalezienie. Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Książkę polecam. Daleko
Pożeraczka, czyli raz adobrzeWtorek. Inny niż wszystkie. Spanie długo, jak najdłużej. Wychynęłam spod kołdry dopiero, kiedy Ptysia stanowczo usiadła mi na brzuchu i zaczęłam wiercić dziurę niecierpliwym wzrokiem dokładnie na środku mojej twarzy. Poszliśmy we trójkę na spacer, a później zjedliśmy niespieszne śniadanie, zakończone miseczką duńskich truskawek. Teraz czas na prezenty! Nie, nie, nic mi się nie pomyliło. Dobrze wiem, że Wielkanoc
Pożeraczka, czyli raz adobrzeUwielbiam nocne pieczenie. Cisza w całym domu taka, że słychać najmniejszy szelest i chrapanie Ptysi. A ja krzątam się po kuchni, odmierzam, dosypuję i bardzo się staram, żeby mikser działał jak najciszej. I tylko wyobrażam sobie, co mógłby pomyśleć jakiś zabłąkany sąsiad, który poczułby zapach uciekający pod drzwiami... W związku z trybem życia, jaki prowadzę, bardzo rzadko zdarza mi się
Pożeraczka, czyli raz adobrzelodówce przez 1-2 godziny. Przed podaniem posypać płatkami migdałowymi. Smacznego! Pogoda szaleje - mieliśmy drugie duńskie lato, ja miałam różowe ramionka i zeszła mi skóra z nosa, Ptysia na spacerach biegała cała dzika, a C. obtarł sobie stopy w sandałach... Później kilka dni szaro-ponurych, i choć nie było zimno, to brak słonka zdecydowanie nam doskwierał... Teraz znów cieszymy
Pożeraczka, czyli raz adobrzeSpakowani, niemal gotowi do drogi. Ostatnie zerknięcia, odhaczanie pozycji na liście do zabrania. Zamykanie okien, karkołomne skoki Ptysi, która koniecznie chce o sobie przypomnieć, znoszenie bagaży do auta. Jedziemy na wakacje! Wszystko, co niedobre, zostawiamy za sobą, zabieramy za to dobry humor i pozytywne nastawienie. Trzy tygodnie błogiego lenistwa, zwiedzanie, wylegiwanie się, dużo dobrego jedzenia. Takie są plany, i mamy
Pożeraczka, czyli raz adobrzeMamy jesień. Od paru tygodni jest ciemno i zimno, lodowaty wiatr sprawia, że mrużę oczy i i chowam głowę w ramiona. Ptysia, choć skacze z radości, kiedy biorę do ręki smycz, szybko zmienia zdanie - gdy tylko pierwsze krople spadają jej na grzbiet, odwraca się ogonem i drepcze z powrotem do domu. Gdybym nie musiała, w ogóle nie wychodziłabym na dwór
Pożeraczka, czyli raz adobrze