Spadł śnieg. To już niemal koniec stycznia, a tu nagle Pani Zima przypomniała sobie o bożonarodzeniowej pogodzie. Na spacery więc zakładam wysokie kozaki, owijam się szalem z wyjątkową dokładnością, a C. nosi dwie czapki, żeby mu uszy nie odmarzły. Park wygląda jak z bajki, Ptysia szaleje na całego - fukając, wzbija w powietrze fontanny śniegu, a potem robi zdziwioną minę, skąd to na nią pada... I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że to za późno... Śnieg cieszy mnie do połowy stycznia, potem jest już, ni... czytaj dalej...