kupić w sklepie już gotową. Ale jeżeli chcemy zaskoczyć naszych gości na grillu to zdecydowanie polecamy przygotować ją samemu. Wbrew pozorom wcale nie ma z tym aż tak dużo pracy. My użyliśmy kiełbas zrobionych tydzień temu, na drugi Weekend z grillem. Przepis TUTAJ . W moździerzu rozcieramy strączek oczyszczonej z pestek papryczki chili z odrobiną soli. Przekładamy do miseczki, zalewamy trzema
Marder&Marder ManufactureWróciliśmy z pracy po długich zakupach, jacyś tacy wymęczeni i głodni. Nie miałem na nic ochoty. Zrobiłem tylko dla nas herbatę, padłem na łóżko i z wolna sączyłem z kubka. Zbierałem siły. A obok Madzia. I jak wzmocniliśmy się herbatą to powstał plan: trzeba coś zjeść, ale robić nam się nie chce. Więc coś szybkiego musi być. No i wymyśliliśmy
Marder&Marder ManufactureWpadła do nas koleżanka Madzi z pracy, też Madzia. A że jakoś nawet nie bardzo głodni byliśmy to na szybko sałatkę zrobiłem. Fantastyczna sprawa, kilka minut i mieliśmy syty i zdrowy posiłek dla 3 osób. Wyskoczyłem jeszcze tylko do sklepu po mozzarellę, bo akurat nie mieliśmy. I tutaj smutek wielki mnie spotkał. Bo lubimy jeść dobre rzeczy, staramy się kupować
Marder&Marder ManufactureJest weekend, popracowałem trochę za dnia (ciężka jest praca grafika, weekend nie weekend pracować trzeba), potem wypiłem dwa piwa, Madzia jakiegoś drinka, obejrzeliśmy film (Gra Endera - straszna kiła, datujcie sobie. Chociaż książka rewelacyjna) i wpadliśmy na pomysł zrobienia tego właśnie chleba. Podpatrzyłem go na blogu Elizy "Moje Pasje" . Wyglądał tak cudnie, że musiałem go zrobić. A że ten nędzny film
Marder&Marder ManufactureDzisiaj na słodko. Kilka dni temu zrobiliśmy angielski krem cytrynowy, czyli lemon curd. To znaczy Madzia zrobiła, jak mam bliżej prawdy być. Bo ja w pracy byłem. A Madzia w domu na zwolnieniu lekarskim siedziała. Tak to jest jak się chodzi w szpilkach, a się nie umie. Nogę łatwo sobie wtedy popsuć :) A teraz, lekko po 7 rano, Madzia śpi
Marder&Marder ManufactureEeehh, te weekendy... Bo to jest tak: człowiek w tygodniu każdego dnia wstaje o 5, bo do pracy trzeba chodzić, za to w weekend... za to w weekend też wstaje o 5, bo przez cały tydzień nie było czasu stać w kuchni i trzeba nadrobić zaległości... Teściowa dzisiaj na wizytację przyjeżdża, a jakieś dwa lata temu obiecałem, że upiekę
Marder&Marder Manufacturejakiś czas robię sobie właśnie takie niedzielne maratony. Sporo pracuję, bardzo często też w niedziele. Niezbyt często mam jakiś wolny dzień. Często nawet święta ustawowo wolne od pracy spędzam pracując, niestety. Generalnie, tak w skrócie: przeważnie pracuję 7 dni w tygodniu. A jak już zupełnie przypadkiem wpadnie mi wolny dzień to jest słały sposób na jego wykorzystanie. Zawsze wygląda identycznie
Marder&Marder Manufacturezanim ubierała potrzebne 250 g. Zrobiłbym to za nią, ale niestety pracować musiałem. Zresztą jak zawsze. Mało jest chwil, w których nie pracuję. Na moment tylko się oderwałem od pracy, gdy już z bezsilności i braku siły prawie płakała. Pomóc postanowiłem. Niestety trafiłem akurat na tak twardy orzech, że złamałem dziadka do orzechów! No poważnie! Na pół się dziadek rozłupał
Marder&Marder Manufacturedobrze, co było robić... Opracowałem stosowną recepturę i następnego dnia drożdżówki już były zrobione. I przyznać muszę, że wyszły naprawdę niezłe. Zresztą i ja i Madzia zanieśliśmy kilka do pracy żeby się pochwalić :) U Madzi wszystkie dziewczyny zachwalały, mówiły że jak ze sklepu. Ja zaniosłem dla Moniki i Cai. Monika pochwaliła i również stwierdziła, że zupełnie jak z cukierni
Marder&Marder Manufactureleniwy wieczór w domu. Siedzieliśmy, oglądaliśmy kolejny odcinek Hannibala i zajadaliśmy się tymi mini pizzami. Bez pośpiechu. Zresztą to też genialny pomysł na jakieś niewielkie przyjęcie w gronie znajomych. Pracy z tym niewiele, a efekt całkiem niezły. Ciasto: 250 g mąki pszennej 160 ml wody 15 g świeżych drożdży 2 łyżki oliwy z oliwek pół łyżeczki cukru pół łyżeczki soli
Marder&Marder Manufacturerobić... Zakasałem rękawy i zabrałem się do robienia drożdżówek. Okazało się, że wyszły fantastyczne. Od razu, jeszcze na ciepło Madzia pochłonęła 3 sztuki. A resztę następnego dnia zaniosła do pracy. Ponoć ochom i achom końca nie było. Fakt, były naprawdę niezłe. Bardzo miękkie. Słodycz bułki fajnie się przełamywała z kwaskowością śliwek. Teraz, gdy piszę ten post, na blasze wyrasta
Marder&Marder Manufacturemieć jakąś breję, a nie risotto. Być może powiem teraz oczywistą oczywistość, ale breja z ryżem to nie rosotto. Risotto to wyrafinowana, kremowa potrawa. To dzieło, to efekt przemyślanej pracy, to coś o co warto się postarać, bo wynik wynagrodzi nam chwile skupienia. I pora na trzeci sekret, wiedza tajemna dla Master Chefów :) Risootta w trakcie robienia nie mieszamy! Ruszamy
Marder&Marder Manufacturesobie szynka leży już bez naszego udziału i ingerencji, potem ze 3-4 minuty na zasznurowanie szynki i przełożenie do rękawa i wsadzenie do piekarnika. Czyli 10 minut naszej pracy, a w zamian mamy tak genialną szynkę, że sklepowej już nigdy nie ruszycie. Możecie nam wierzyć. Marynata na 2 kg szynki: 3 liście laurowe (do obłożenia szynki) 4 łyżki oleju
Marder&Marder ManufactureBiałka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę, najlepiej mikserem. A następnie stopniowo, po jednej łyżeczce dosypujemy cukier i cały czas miksujemy. Jak już wsypiemy cały cukier to połowa pracy za nami. Następnie wyciskamy pianę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Możemy to robić przy pomocy specjalnej szprycy lub też po prostu możemy wyciskać pianę przy pomocy zwykłego worka foliowego
Marder&Marder Manufacturesię ta o człowieku nazwiskiem Lemuel Benedict, maklerze z Wall Street. Któregoś pięknego dnia w 1984 roku skacowany tak, że ledwo cokolwiek na oczy widział (bo przecież nie zmęczony pracą, bo był już wówczas emerytowanym maklerem) zawędrował do hotelu Waldorf, gdzie szefem kuchni był znany Oscar Tschirky. Zmęczony porankiem pan Benedict nie znalazł w karcie niczego, co mogłoby podtrzymać jego
Marder&Marder Manufacture