nietypowej roli. Jest też kobieta po przejściach, która chyba w końcu znalazła swoje miejsce, a przy okazji okazuje się być zupełnie kim innym, niż czytelnik oczekuje. Mamy również znawcę win, który podpuszczony przez milionera ignoranta, daje się wciągnąć w dziwną grę. Wreszcie jest historia miłosna, przy której nie sposób powstrzymać łez wzruszenia. Archer pisze świetnie, i warto sięgnąć
Pożeraczka, czyli raz adobrzepikantna, zróżnicowana smakowo, po prostu pyszna. Nieco obawiałam się pieczarek, ale niepotrzebnie - skomponowały się znakomicie. Od siebie dałam ziemniaki i tymianek, zmieniłam nieco proporcje pieczarek i brukselki (nie moja wina, że akurat takie opakowania w sklepie mieli), poza tym postępowałam zgodnie z wytycznymi. Zupa świetnie rozgrzewa, szczególnie w taki ciemny, zimny, samotny niedzielny wieczór... Ilość składników można modyfikować
Pożeraczka, czyli raz adobrzejadu wypuszczać, i daruję sobie dalsze uzewnętrznianie. Przejdę do czegoś pysznego, co przygotowałam z myślą o Gosinych dzieciach. Za niedługo idę na kawkę (C. idzie na degustację wina, będę go musiała później odebrać, a nie zdążę wrócić do domu, więc dobra koleżanka zgodziła się mnie przygarnąć), i pomyślałam, że tak głupio iść z pustymi rękami
Pożeraczka, czyli raz adobrzezaczynam myśleć o prezentach świątecznych. Dla C. już znalazłam coś odpowiedniego, jednak żeby nie było za łatwo, dostałam też świąteczną listę życzeń. Mianowicie mój Duńczyk chciałby dostać książkę o winach... Ponieważ w tej kwestii jestem absolutnym ignorantem - nie mam o nich seledynowego pojęcia - liczę na Wasze wsparcie. Znacie cenionych smakoszy, którzy wydali własne książki? Znacie dobrą literaturę, bo sami
Pożeraczka, czyli raz adobrzePrzy okazji buraczkowej zupy wspomniałam, że zostało mi całe mnóstwo tego cudnie barwiącego wszystko wokół warzywa. Prosiłam o pomoc w wymyśleniu zastosowania dla niego - i za
Pożeraczka, czyli raz adobrzebiałej czekolady. Zmieniłam to i owo (dodałam białka, żeby całość była bardziej puszta i delikatnie zmieniłam proporcje), przygotowałam masę żurawinową też z małymi zmianami (nie chciałam otwierać całej butelki wina dla 50 mililitrów, dlatego użyłam soku pomarańczowego, bo akurat pomarańczy mam pod dostatkiem; dodałam też cynamon - bo to taka świąteczna przyprawa...), a następnie jedno z drugim poukładałam warstwami
Pożeraczka, czyli raz adobrzeobojga, wiele się działo, wiele zmieniało, nie mieliśmy czasu żeby się zatrzymać. Tym razem planujemy pyszną kolację w domowym zaciszu, będziemy się cieszyć swoim towarzystwem, wypijemy butelkę wina, a następnego dnia będziemy spać do południa. Walentynkowego poranka nie spędzimy razem - ja w pracy od szóstej, zjem kanapkę z żółtym serem i pomidorem zastanawiając się, czym C. uraczy mnie później
Pożeraczka, czyli raz adobrzeAxla, zamiast go ratować, płynie najpierw zdobyć medal. Gdy wraca do kolegi okazuje się, że jest już za późno... Przerażony, robi wszystko, żeby nikt nie dowiedział się o jego winie. Jak to dramatyczne wydarzenie wpłynie na resztę jego życia i wybór drogi kariery...?Ostatnie opowiadanie, Elizejska miłość, mówi o parze prezydenckiej. Kiedy się poznali - on młody, ambitny polityk
Pożeraczka, czyli raz adobrzejuż wcześniej wspominałam, mieliśmy z C. wolny weekend. Co się robi w takich rzadkich okolicznościach, kiedy oboje możemy się lenić, siedzieć pół nocy przy butelce czerwonego wina, wylegiwać się w łóżku, dopóki Ptysia nie zdecyduje, że już pora na spacer? Otóż, moi drodzy, filmy się ogląda. Tym razem nie mieliśmy filmowych planów sprecyzowanych, stwierdziłam więc, że poszukam czegoś
Pożeraczka, czyli raz adobrzenieziemsko słodkie, nie da ich się zjeść dużo (ja wymiękam po dwóch sztukach, a wiecie, że słodkości mi niestraszne). C. bardzo smakują. Mi nieco mniej. Ale nie jest to wina makaroników...Otóż, ich przygotowanie owiane jest niemal legendą. Owszem - nie jest to najprostszy wypiek, jeśli chcecie upiec pierwsze w życiu ciasteczka, z pewnością nie polecę Wam makaroników
Pożeraczka, czyli raz adobrzechipsami z karczochów i natką pietruszki, następnie polędwica wołowa pieczona prawie dziesięć godzin w bardzo niskiej temperaturze - obłędna! - podana z puree z marchewki, gotowanymi ziemniakami i sosem z czerwonego wina. Jakie to było dobre... Na szczęście wszystkim starczyło miejsca na deser, na czym szczególnie mi zależało, bowiem za ten odpowiedzialna byłam ja.Ponieważ impreza była urodzinowa, musiał być tort
Pożeraczka, czyli raz adobrzeciasta ujrzałam perfekcyjny zakalec. Największa lebiega by się takiego nie powstydziła. Ech... Co zrobiłam źle...? Ponieważ ciasta ucierane nie są moją mocną stroną, stwierdziłam, że to z pewnością moja wina. Mając w głowie rekomendacje Maggie, przystąpiłam do drugiej tury, nieco zmieniając przepis. Efekt? Kolejny zakalec, choć już nie taki spektakularny. Tylko pół ciasta się zapadło... Stwierdziłam więc
Pożeraczka, czyli raz adobrzeamaretto, żeby trochę całość podkręcić. No i szkło... I tu zaczęły się schody, muszę przyznać. Wyszło mi dopiero za piątym razem, a i tak nie jest idealne. Trochę to wina ogromnej wilgoci - ciągle pada, i karmel bardzo szybko się rozpuszcza, chłonąc wilgoć z powietrza. Trzeba też wyczuć temperaturę - jeśli będziemy karmel gotować zbyt krótko, nie stwardnieje, jeśli za długo
Pożeraczka, czyli raz adobrze