Przyszła pora na pierwsze krewetki! Dziś miałam wenę do pieczenia i gotowania, bo z 3 dań, które robiłam, żadne mi nie sprawiło złego psikusa :) Luby jest na finiszu końca studiów magisterskich, więc tak na niego czekam z krewetkami, sernikiem na zimno i muffinami greckimi. By Was za bardzo nie zapchać zdjęciami, na pierwszy rzut idzie prosta krewetka. Lipcu nie zepsuj
pink envelopefazę wegetarianizmu), z dodatkiem dużej ilości majonezu, keczupu, a czasem - kiedy nie było pod ręką niczego innego do polania - śmietany lub, z najdziwniejszym dodatkiem (a jest to do tej pory hitem moich opowieści), paprykarzem szczecińskim. Zaznaczę, że wtedy już przypominałam kulę. Pomimo świadomości z przybieranych kilogramów, dawałam sobie granicę, tak do 80 kg (jakby 75 kg nie powinno być
pink envelopenowego, bo oprócz miętowej herbaty czy też niezbyt dobrego ciasteczka miętowego w czekoladzie (kojarzycie je?) poza ten teren sama jej nigdzie nie wykorzystywałam. Przepis na nie wykorzystałam od Pora coś zjeść! Składniki suche 1 szklanka mąki pszennej 2 opakowania budyniu śmietankowego bez cukru 2 łyżeczki proszku do pieczenia 3/4 szklanki cukru mokre 100 ml śmietany
pink envelopechlebka, tym razem z dodatkiem ziół prowansalskich. Przepis jest prosty, bez zakwasu, na drożdżach, a dodawać można do niego swoje inne ulubione przyprawy. Co prawda jest już po porze śniadaniowej ale zapraszam na wirtualną jego odsłonę :) Przepis na ten chlebek mam od Zajadam.pl Składniki 2 szklanki mąki pszennej 1 szklanka mąki żytniej 25 g świeżych drożdży 2 łyżeczki
pink envelopeJeszcze na pierniki przyjdzie u mnie pora, na początek ruszam z czekoladowo - kokosowymi babeczkami. Szybkie ciasto jak na muffinki, które tym razem robiłam w sylikonowej formie. Raz już się za nią brałam, ale babeczki nie chciały opuścić foremki. Teraz ją lekko natłuściłam i wyskakiwały bez problemu. Przepis na te babeczki jest bardzo prosty, a nastraja również świątecznie jak pieczenie pierników
pink envelopepojawiło się hasło tuńczyk, ja na to - 'aha, no wiem, to taka mała rybka'. Kolega odpala Google i pokazuje mi tą moją "małą rybkę". Moje zdziwienie ogromne, do tej pory mam w głowie jedną fotografię, jak pan rybak zabiera się za wyłowionego tuńczyka z maczetą. My tu o rybach, a sałatka czeka :) Prosta, szybka i zdrowa, bo z ryżem
pink envelopeBrownie chyba najlepsze jakie do tej pory próbowałam, do tego bez grama tłuszczu i z dodatkiem cukinii. Ciasto jest mocno czekoladowe, wilgotne i z dużymi kawałkami czekolady w środku. W takie wietrzne poniedziałki potrzeba coś dobrego na poprawę humoru. A wiecie co najlepiej wpływa na jego zmianę ;) Bazowałam na przepisie z blogu Cake Time . Składniki 200 g mąki pszennej
pink envelopeprzy ogniu, oglądaliśmy pełnię i jedliśmy kiełbaski z ogniska. Komarów było tyle, że pomimo odstraszacza latało ich trochę przy ognisku. Plaga komarów przeszkadza mi w ogródkowaniu najbardziej- nie ma pory dnia, żeby jakiś bzyczący inkluz nie pojawił się z zasięgu słuchu. A teraz zaczęły się jeszcze gzy... Ten okultystyczny krąg to nie gusła świętojańskie tylko odstraszacze komarów:) Komarów jest tyle
les mirabelleswygrałam!), poczytałam Kinga na leżaczku, następnie zdrzemnęłam się na leżaczku, teraz smażę posta. Takie niedziele są piękne. Dopiero teraz dopadają mnie wyrzuty sumienia, że nie pracuję- ale do tej pory mój pracoholizm spał i było mi cudownie bez niego
les mirabellesswój wyjątkowy sposób oczywiście) w kółko od rana, potem włączyłam, żeby przestać- ale dalej śpiewałam, bo taki pięknie jesienny. Może pośpiewacie ze mną? Wprawdzie najczęściej słuchałam do tej pory Patricii Kaas i Ives Montanda , ale ta bluesowa wersja przemówiła prosto do mojego małego, jesiennego ja. Ja, które właśnie wsunęło stopy pod podgrzewany kocyk, rozgląda się za książką i kimś
les mirabellestakim razie dziś wstawiamy plusik obok hasła "obiad". Są takie przepisy, które towarzyszą nam od naszej kuchennej kołyski. Pewniaki, które robiliśmy jako pierwsze kulinarne eksperymenty i od tej pory zawsze wychodzą. Dla mnie jednymi z takich przepisów są: ciasto z owocami czy sos z tuńczykiem . Dziś kolejny z nich- sos curry na bazie beszamelu. Przepis na ten sos poznałam
les mirabellesktoś w niego pocina. W ten sposób "skończyłam" parę fajnych gier;) Z okazji świętowania byliśmy też dziś w ogrodzie. Oczyściliśmy ostatnie grządki ze zmutowanych kalafiorów, zebraliśmy skorzonerę i kilka porów (będzie post o zupie). Przemotykowane grządki podlaliśmy humusem i przykryliśmy ściółkującą agrowłókniną- jest za dużo kotów w sąsiedztwie, żeby pozwolić sobie na odkrytą ziemię. Już dziś jeden zrobił sobie kuwetę
les mirabellesstopami w sandałach. I gęba mi się cieszy, chociaż spaceruję po Wrocławiu a nie po jakimś klimatycznym śródziemnomorskim miasteczku. Choć mam wciąż nadzieję, że i na klimatyczne miasteczko przyjdzie pora
les mirabellespodakacjowej rabaty. Przekwitła na niej lawenda i len przez co zrobiła się trochę ponura. W związku z tym szukam jadalnej lub miododajnej rośliny- najlepiej krzewu, który kwitnie o tej porze i mógłby rozweselić to miejsce. Myślałam nad hibiskusem, ale okazuje się, że ten ogrodowy jest niejadalny. Pomysł drugi to hortensja- podobno te, które pachną przyciągają owady, więc może to jest
les mirabellesmogę się podzielić przepisem na te cudownie delikatne ciastka. Tak wiem, książki o nich pisali, na imię mają tak jak ja i są słodkie- a ja ich do tej pory nigdy nie jadłam. Nie wiem jak to się stało, ale były to moje pierwsze magdalenki w życiu. Byłam sceptyczna, bo co specjalnego może myć w ciastku bez kremu albo czekolady
les mirabelles