Obiecałam wam kiedyś, że ustosunkuję się do „dzieła wiekopomnego”, jakim jest „50 Twarzy Graya”. Najpierw miałam się wypowiedzieć o książce, która uznałam za gniot pierwszej wody, zawierający elementy porno w wersji hard. Jednak potem dane mi było obejrzeć film… W życiu nie przypuszczałam, że będę bronić książki, ale od początku. Z dziełem zetknęłam się dzięki jednemu znajomemu, który przesłał mi ją via mail i okrasił słowami „ja się sam męczył z tym nie będę”. Zaciekawiona, co tak wstrząsnęło jego jes... czytaj dalej...