Są przepisy, które czytacie i myślicie: „nie no, pogięło całkiem i z czym do ludzi?!”, potem kierowani ciekawością robicie i… bam! Jest geniusz. Też tak mam. Czytanie przepisów mojej teściowej czy rycie w grubych notesach wypełnionych pismem kilku pokoleń powoduje, że czasem czuje się jak kulinarny Indiana Jones. Smreka to taki przepis, którego odkopanie wzbudziło we mnie uczucia mieszane, ale rezultat okazał się pyszny. Smreka przywędrowała z teściową z Bałkanów, teściowa studiowała bułgarystykę, jej ... czytaj dalej...