Kiszone cytryny kocham, mimo że nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Poznawałyśmy się długo, byłyśmy sobie przedstawiane w różnych potrawach, w niektórych przypadkach się kłóciłyśmy, ale mimo wszystko zawsze do siebie wracałyśmy. Kiszone cytryny zawsze dostawałam od moich bóstw fermentacji. Sama gdzieś się bałam, że moje kiszone cytryny mi nie wyjdą, że świat się wtedy zawali a ja popadnę w bezdenną rozpacz. Najcierpliwszy kazał mi się puknąć w głowę i stawiać słoik z kiszonkami. Tym sposobem, po raz kole... czytaj dalej...