Z kuchnią regionalną jest tak, że co dom, co gospodyni to każda ma swój patent na daną potrawę. Patent jedyny i słuszny. Na Podhalu jest podobnie. Co wieś to inny sposób podawania i przyrządzania. Niejednokrotnie kończyło się to dzikimi awanturami, a legenda głosi, że w jednej wsi sposób przyrządzania kwaśnicy wywołał takie emocje, że spalono jedną szopę i dwa stogi siana. Góralska kwaśnica to temat drażliwy. Naród przemierzający Krupówki siłą rzeczy trafia do „góralskich” restauracji. Nie będę się tu rozwodz... czytaj dalej...