wrocławskiego Psiego Pola)- żeby chociaż poczuć smak Tłustego Czwartku. Nie żebym była jakąś wielką fanką pączków- zdecydowanie wolę np. czekoladę, ale przecież dzisiejszy dzień zobowiązuje. A dziś w pracy dostałam takie oto kwiatki. Pan pewnie nie był świadomy, że jednym z moich przezwisk jest Pączek- ale było fajnie być dziś Pączkiem i dostać bukiecik
les mirabellesciepło, ale ja zdecydowanie wolę go na zimno. Włożyłam go do miseczek, posypałam grubą warstwą drobno posiekanych fig (kocham mój mikser...) i przykryłam, żeby zbytnio nie wysechł. Qbek do pracy dostał wersję de luxe- na jednej połowie figi, na drugiej kakao z cukrem palmowym, przedzielone pekanami. Pożywne, dające wiele radości i gwarantujące relaks żołądka. Polecam:) A to kilka wycinków
les mirabellesjeszcze ciepły, więc zaparował trochę obiektyw:) Muffiny można zjeść na ciepło, ale boczek jest najbardziej wyczuwalny w przestudzonych. Taki boczkowy muffin świetnie nada się jako drugie śniadanie w pracy, dodatek do lekkiej zupy albo baza do mini kanapki (przekrojony na pół, z plasterkiem pomidora i sera prezentuje się bardzo atrakcyjnie). Mini głogowe kwiatuszki powoli zaczynają kwitnąć. Długo szukałam głogu
les mirabellesjadalne... prawie) rośliny, tak żeby umilały czas spędzony w poziomie. Dlatego powstały małe grządki z pachnącymi roślinami jednorocznymi- werbeną, goździkami i szałwią omszoną. Towarzyszy im komarzyca. Jedziemy działać. Inspekcja pracy. Do hamaka dociera też aromat róż- właśnie zaczęły kwitnąć, mam już pierwszy worek:) A to nasz ogrodowy mutant- skrzyżowało nam różę pomarszczoną z dziką różą. Nie jest specjalnie dekoracyjna
les mirabellesdrożdżówka idealnie harmonizowała ze słodyczą konfitury różanej. Niebo w gębie! W ogrodzie towarzyszą nam teraz piękne zapachy- róża portlandzka i słodko, lipowo pachnąca iglicznia. Po takiej uczcie zajęliśmy się pracą- trzeba było dokończyć przycinanie trawska, posadzić jeszcze jedną komarzycę, skrócić niektóre gałązki. Ale wiedzieliśmy, że wieczorem czeka nas uczta- ognisko i kolejne testowanie marketowych produktów. Tym razem na tapetę poszedł
les mirabellesSkończył się czerwiec i skończyły się trochę szaleństwa z pracą. Wprawdzie wciąż nie mam wakacji, ale jest znacznie luźniej, co mam nadzieję będzie widać po aktywności w ogrodzie i na blogu. Z jednej strony ilość i intensywność przeżyć spowodowała, że wydaje mi się, że czerwiec trwał jakieś trzy miesiące, z drugiej nawet nie zauważyłam, kiedy truskawki ustąpiły miejsca malinom
les mirabellessałaty lodowej, skropione sosem z octu balsamicznego. Mnie kombinacja smaków wprawiła w zachwyt, dodatkowo cała potrawa wygląda niesamowicie dekoracyjnie. Recenzja konQbka była entuzjastyczna, nawet po wyjątkowo ciężkim dniu w pracy;) Obiad podałam z wodą z ogórkiem, limonką i miętą pieprzową. Bardzo orzeźwiające! A do obiadu dobra lektura
les mirabellesnajsuchszych zakątkach, zarastający bujną, podeszczową trawą. W nagrodę za opiekę podzielił się cukiniami, z którymi mama przygotowała swoje popisowe leczo. A kiedy wróciliśmy zaskoczył nas ilością czekającej w nim pracy- koniec wakacji! Takie widoki przywitały mnie po tygodniowej nieobecności: Mirabelki jeszcze są! Róża pomarszczona nie kwitnie tak obficie jak rok temu, bo w związku z krótszymi wakacjami nie miałam czasu
les mirabelleswakacji wciąż czekały na nas gałązki obwieszone złotymi śliwkami. Mogę spokojnie planować wypieki i przetwory. Tylko nie mam pewności, czy na samym planowaniu się nie skończy, bo niestety praca zaczęła wrzeć jak tylko się zaczęła. W tym tygodniu uskuteczniłam dwa mirabelkowe eksperymenty- oto efekt pierwszego z nich. Mirabelka na wytrawnie. Tydzień temu les mirabelles bawiły się na weselnym garden party
les mirabellesostatnie maliny lata. Macam brzoskwinie, czy już choć trochę zmiękły, podglądam gruszki czy już można je jeść- i wracam do domu bo zimno, ciemno i następnego dnia trzeba do pracy. Z gotowaniem jest łatwiej, bo można się za nie brać w nocy. Ale dzisiejszy przepis można zrealizować bajecznie szybko, najlepiej tuż przed ostatnim wakacyjnym grillem. Nasze mirabelki
les mirabellesNasz weekend był trochę szalony- ale właściwie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Udało się wiele rzeczy, które ogólnie uznajemy za relaksujące. Była zupa cukiniowa, ciasto gruszkowe, praca w ogrodzie- trawa jest skoszona, niektóre grządki ogarnięte, orzechy i owoce róży zebrane. Obejrzeliśmy słaby film dla młodzieży, lepszy serial z Halle Berry, ja przypomniałam sobie nawet parę odcinków Felki. Dokończyliśmy halucynogenne zielonogórskie
les mirabellesszczęścia na podłodze w kuchni:) Po kilku godzinach ciastka są wciąż lekko wilgotne, przepięknie pachną przyprawami i bardzo mi ciężko ich nie zjeść wszystkich (chciałabym wziąć jakieś do pracy). Myślę, że ciasteczkowy potwór w zetknięciu z tymi ciastkami wydałby z siebie pełne miłości "omnomnomnomnom". I po ciasteczkach? W sesji wziął udział futerał na komórkę, który rok temu dostałam na Święta
les mirabellesporze roku to prawie wydarzenie pokroju spotkania jednorożca. A poranne mgły i zmieniające się powoli kolory liści tworzą cudowną, nostalgiczną atmosferę- dodającą wdzięku nawet prozaicznej drodze do pracy. I motyle. Motyle są niesamowite- zobaczcie jak sobie urzędują na naszych marcinkach. W tym roku pozwoliłam im się rozrosnąć wzdłuż całego płotu, pamiętając jak rok temu pięknie ozdabiały jesienny ogród
les mirabelleszapewniających szybki zastrzyk energii. Ze względu na to, stanowią doskonałą przekąskę dla osób mających większe zapotrzebowanie energetyczne. Banany zawierają również magnez zwany „minerałem antystresowym", wpływa on na pracę mózgu, mięśni, budowę kości i zębów. Stymuluje on także wiele innych funkcji życiowych. Dlaczego warto jeść kiwi? Porcja kiwi pokrywa połowę dziennego zapotrzebowania w witaminę C, dzięki czemu wzmacnia układ
Moniki Smakołykiukochanego wałka najdzie ciasta.... Wszystkie te i kilka innych okazało się bezpodstawne. Oprószając wałek delikatnie mąką napisy nie zapchały się ciastem. Jedyną czynnością, jaką musiałam wykonać po skończonej pracy to przetarcie wałka szmatką. Napis był bardzo wyraźny i po wyjęciu ciastek z piekarnika zastanowiłam się czy je jeść, czy podziwiać. (wszystkie informacje na temat oferty znajdziecie klikając
Malinowe Pocałunki