Pamiętam, że kiedy pierwszy raz przyrządziłam tego kurczaka, Marcin, jedząc, a raczej pochłaniając, co 5 sekund wyznawał mi miłość. Gdy zrobiłam go dla rodzinki, najpierw zapadła cisza i słychać było tylko chrupanie, a kiedy talerze były już puste (naprawdę do ostatniego okruszka czyste), moja mama powiedziała..."kto by pomyślał, zwykłe orzechy.." i już wiedziałam, że jest kupiona. Niby to "tylko" panierka, a jednak całkowicie zmienia zwykłego kurczaka w elegancką potrawę. Przyrządzałam go ju... czytaj dalej...