Nie jestem typem dziewczyny z Pina Coladą. Oczywiście, o ile nie przyrządzają jej tańczący salsę barmani z mojego ulubionego baru przy plaży na Lanzarote. Wtedy magicznie się w nią zamieniam. Whuush! Oto jestem. Jednak na codzień, kiedy zmęczona padam na łóżko po treningu, marzę tylko o jednym - orzeźwiającym piwie. Lubię je w każdej postaci, ciemne, jasne, smakowe, korzenne... Jedynie w grzańcach wygrywa wino. Jest idealnym kompanem w ciągnących się godzinami pogaduchach z przyjació... czytaj dalej...