Nie jem białego chleba już od wielu lat. Już w sumie zapomniałam, jak smakuje. Zaczął mi się kojarzyć jako coś mistycznego i nieziemsko dobrego, wyryty w mojej pamięci jako ulubiona zakąska mojego dziadka Henia, który za rarytas uważał kromkę białego pieczywa posmarowaną grubo masłem i posypaną solą. Do tego dochodzą opowieści mojej mamy, jak to, jako dziecko, chodząc rano do piekarni niedaleko swojego domu, w drodze powrotnej obgryzała piętki jeszcze świeżego, ciepłego chleba, który nigdy nie sma... czytaj dalej...