Biel. Puch. Radość. Dziecinna. Prawdziwa. Śnieg! Nareszcie! Na czapce z pomponem. Na nosie. Za szyją. Na policzkach rumianych od zimowego szczęścia. Zwisa na płocie. Ugina gałęzie. Zakrywa krzewy jak wielka porcja bitej śmietany. Mleczne drogi. Białe góry. A nad nami niebo toczy bitwę na poduszki. Chmury pękają w szwach, sypią białym pierzem. Ileż w tym niebie mają poduszek?!! Posłania aniołów
KUCHARNIAzaledwie kilka sekund, ale dostarcza radości i energii na cały dzień. Moment, gdy zamykam furtkę, siadam i na pełnej szybkości zjeżdżam w dół tunelem zieleni. Wiatr smaga policzki i daje uczucie lekkości - cudownej, niezwykłej, uskrzydlającej. W takich chwilach najlepiej rozumiem słowo "wolność" i czuję, że mam sił, by dotrzeć wszędzie. Muszę się jednak przyznać do zdrady
KUCHARNIAbyły częścią menu drugiej edycji warsztatów Fantastycznie było obserwować Osoby, które nie robiąc nigdy wcześniej domowego makaronu, wywałkowały najpiękniejsze okazy tagliatelle. Z prawdziwą przyjemnością przyglądałam się zarumienionym od emocji policzkom, gdy powstawały trufle, pierwsze samodzielnie robione pralinki i zamykane w słoiki syropy. W każdym z prezentów oprócz zapisanych w przepisie składników pojawił się ten najważniejszy element - nie muszę pisać jaki
KUCHARNIArośnie w siłę, już czuję go wszędzie wokół, cudownie otula i pieści zmysły. Roztarte ziarna, kawałki pistacji, nasiona sezamu powoli lądują na liściach szpinaku, plastrach awokado i zarumienionych policzkach rzodkiewek. Do tego szczodry chlust doskonałej oliwy i "kropka nad i" - jajo w koszulce, także całe w pistacjowych piegach, od Dukkah. Chrupanie czas zacząć. Jeśli nigdy wcześniej
KUCHARNIAZawsze atakują znienacka. Smutki, smuteczki. Te duże i te małe, kłopoty i kłopotki. Czuję ciepło. Pulsujące w delikatnych opuszkach palców, w dłoniach pełnych miłości, gdy gładzą policzki i tulą mocno do serca. Widzę uśmiech - piękny i kojący. Usta malowane spokojem i nadzieję, którą daje ich odcisk na zmarszczonym od smutków czole. A potem zaraz do ciepła dochodzi
KUCHARNIAsię do bazy w okolicach końca lipca/początku sierpnia. Zajęło to chwilę – wystarczyło na oficjalnej stronie fundacji wypełnić formularz zgłoszeniowy, otrzymać pocztą zestaw do pobierania wymazu z wewnętrznej strony policzka w jamie ustnej i odesłać. A następnie czekać. Ludzie czekają latami. Rok, dwa, a nawet i cztery. Na świecie jest tylu potrzebujących, jednak bliźniaków genetycznych, w porównaniu z chorymi – bardzo
W kuchni Karmel-itkiDelikatne pociągniecie smyczkiem, niczym smaganie policzków przez wiatr. Akord piano stojącego nieopodal fortepianu, który rozbrzmiewa echem w głowie. Kolejno dochodzące instrumenty, jak coraz to silniej padający deszcz. Zwiększa się dynamika, powoli rośnie napięcie. Aż po kulminacyjny punkt. Choć na co dzień jestem fanką bardzo ciężkich brzmień, ostatnimi czasy non stop słucham muzyki klasycznej. Wykształcenie w tym kierunku ewidentnie daje
W kuchni Karmel-itkinieprzyjemne. Szczególnie o szóstej trzydzieści rano. Ale jak mus, to mus . A może lepiej zupa...? Cóż rozgrzeje lepiej niż właśnie zupa po powrocie do domu, gdy dłonie są skostniałe, policzków i nosa się już niemal nie czuje, skarpetki, mimo teoretycznie porządnych butów, są wilgotne, a ślady błota ciągną się za nami w korytarzu? Zupa gęsta, kremowa, gorąca
Pożeraczka, czyli raz adobrzewieczór, zasypane bielą, śpiące ulice, gdy opatulona od stóp do głów musiałam mocno zadzierać głowę, żeby zobaczyć Ją. Jak idzie ze mną dzielnie, jak od mrozu czerwienieją jej policzki, jak przy głębszym oddechu para wydobywa się z jej ust. W jednej ręce moja ręka, w drugiej ręce pełna siatka. I tak sobie idziemy cichutko, przez zimę, zadowolone bardzo. Bo idą
W kuchni wieczoremskarpety. Idzie zima. Oby była piękna. Przemieniająca krajobraz w skrzącobiały pejzaż. Pokrywająca lśniącą taflą lodu kałuże i strumyki. Otulająca białym puchem owoce jarzębiny i gałązki ostrokrzewu. Malująca nosy i policzki w czerwone rumieńce, w ulotne mgiełki parujące oddechy. Pachnąca mrozem i świerkami. Niech oprószy śniegiem hojnie zimę i bajecznie rozpocznie kolejny rok. Tego Wam, Drodzy Czytelnicy życzę!Miałam przyjemność
Bon Appetit Małgorzatydań bardziej „charakternych”, ale nie wątpię, że pęczotto może znaleźć swoich amatorów.Podobny zarzut możemy podnieść w odniesieniu do drugiej pozycji w kategorii dań głównych. Policzki również nie zachwycały – były pięknie podane, odpowiednio przyrządzone i wyglądały niezwykle apetycznie, ale w pozytywnym odbiorze przeszkadzała ich „bylejakość” w smaku.Całe szczęście deser okazał się doskonały! Delikatny, piankowy
karmelowyZmarznięte dłonie chowasz do kieszeni. Znów zapomniałaś rękawiczek, który to już raz w tym roku? Masz takie zaróżowione od mrozu policzki i uroczo czerwony nosek. Przytulałbym Cię bez końca, tonąc w Twych oczach niczym w oceanie."Co prawda, za oknem zamiast śniegu deszcz, a o siarczystym mrozie na obecną chwilę można pomarzyć, czasem warto umilić sobie wieczór ciepłym, rozgrzewającym trunkiem
W kuchni Karmel-itkikońcu to już grudzień! Rok temu o tej porze śnieg był wszędzie, ogromne zaspy niemal uniemożliwiały wyjechanie z domu, pomalowane mrozem szyby skrzyły się w ostrych promieniach zimowego słońca, policzki był czerwone po kilku minutach spędzonych na dworzu - zima w pełni! I, szczerze mówiąc, troszkę już za tym tęsknię - w końcu białe Święta to najpiękniejsze z możliwych. Też czekacie
Pożeraczka, czyli raz adobrzeautobus. Świat miał ten charakterystyczny kolor - mnóstwo śniegu i odbite od niego światło latarni. Z nieba powoli spadały płatki, wirowały i tańczyły, żeby roztopić się na czerwonych od mrozu policzkach. D. zaciągnął mnie do cukierni i kupił po olbrzymiej bajaderce. Ach, jak dobrze zjeść coś słodkiego w taki zimny czas! Później on wsiadał w autobus, ja pomachałam, i poszłam
Pożeraczka, czyli raz adobrzeWydawało się Wam kiedyś, że Wasze dzieciństwo było dziwne? Czy to za sprawą cudownej swoją drogą babci, która tarmosiła za policzki każdego kumpla, który przychodził do domu, nie zważając na to, że dawno już skończyliście szesnaście lat? Czy może przyłożył się do tego tata i jego wielka miłość do elektrycznych samochodzików, które dostawaliście na każde urodziny i święta? A może
Pożeraczka, czyli raz adobrze