Moje dzieciństwo przypada na okres PRL-u kiedy to na półkach królował ocet, musztarda i majonez. Były to takie czasy że chleb posmarowany majonezem to był rarytas. Bardzo często taki jadłam. Nie tylko od święta ale także na niedzielę moja mama czarowała jajka z majonezem, i sałatkę jarzynową którą owijała w szynkę. Robiła takie ruloniki. Z szynką było wtedy ciężko, ale jak udało się ją upolować to było święto w domu. Z uwagi na to ,że byłam niejadkiem mama zawsze starała się podawać mi i bratu jedzenie w ci... czytaj dalej...