Była Małopolska, teraz czas na Wielkopolskę, mój rodzinny dom.Kuchnia wielkopolska ziemniakiem słynie, a dokładniej pyrą, jak my miejscowi mówimy. Od XIX wieku właśnie ziemniaki zaczęłykrólować na naszych wielkopolskich stołach. To właśnie dania mączne i ziemniaczane stanowiły od zawsze podstawę tutejszej kuchni,mniej jadano mięsa czy ryby.Jedną z najbardziej popularnych potraw w Poznaniu i okolicach są właśnie PYRY Z GZIKIEM, czyli ziemniaki gotowane w mundurkach,podawane z gzikiem - twarogiem z cebulą, śm... czytaj dalej...
Ziemniaki i biały ser to dla mnie cudne połączenie. Najlepiej z patelni :D I do tego złota cebulka :)
pyry uwielbiam w każdej postaci, z gzikiem jeszcze nie jadłam, chyba sobie zrobię sama, zanim trafię do porządnej knajpy gdzie podają to cudo. Pozdrawiam, Monika
Typowe pyszne poznańskie danie:)Chciałbym Cię zaprosić na swój blog kulinarny: kulinarnerewolucjeanette.blogspot.com - jestem początkująca ale szybko się uczę :) Pozdrawiam
Ale mi ślinka cieknie !!! Kocham pyry z gzikiem :)
Uwielbiam ,bo jest pyszne i nie leży za długo na żołądku. Mogę się wprosić ;P ?Pzdr!
o! a właśnie myślałam dziś o takim daniu, chociaż przyznam, nie robiłam dotąd, smakowałam natomiast podczas mojej pierwszej wizyty w Poznaniu:) p.s. piękne zdjęcia u Ciebie!
Ja nie przepadam za samym gzikiem - ale musisz mi wybaczyć - ja z Mazowsza :) Za to ziemniaki mogę zjeść w każdej ilości :D
Piątkowy obiad idealny! A do tego kompot z korbola ;) W mojej rodzinie (pow. N. Tomyśl) mawia się "plińce", "paruchy" i "galat", pozdrawiam z Kujaw ;)
I masz, śos czego nigdy nie jadłam, pewnie dlatego, że pochodzę z Mazur :-) Ale ze słyszenia znam.
oj tam, nie ma co wybaczać! jednym smakuje, innym nie :] ale u nas to chyba już każdy je, nawet z przyzwyczajenia :p
o tak, galat, paruchy albo kluchy na parze, plińce lub plyndze i szneka z glancem xDOj tak, kompot korbola musi być! Pozdrowienia.
U mnie w domu, to jest i zawsze była gzika, a nie gzik, ale smak ten sam... Pycha :)
Ziemniaki z serem- moja miłość :)W moim pierwszym domu rodzinnym starsi dodawali jeszcze do niego odrobinę oleju lnianego (mam nadzieję, że pamięć mnie nie zawodzi ;)).Pychota :)
To ja się częstuje bo ja poznańska pyra jestem. Z gzikiem to już rarytas :-)
Oj tak, lniany lub rzepakowy, nierafinowany oczywiście. Pamiętam, że czasami wylewało się trochę oleju na talerzyk, soliło i zajadało, maczając w nim chleb (a to niby typowo śródziemnomorski zwyczaj, ciekawe tylko, skąd się wziął na wielkopolskiej wsi) ;) Do teraz pamiętam jego specyficzny, mocny aromat i niewielką, szklaną butelkę. Pochodził z niedalekiej Opalenicy, jeśli się nie mylę :)
mieszkam w okolicy Poznania od urodzenia i jak mnie najdzie apetyt na pyry z gzikiem to jem je nawet na kolację :-D ale do tego przysmaku dobieram jeszcze śledzika z octu w śmietanie ( takiej własnej produkcji) z odrobiną cebulki pokrojonej w piórka. Po takim daniu aż żyć się chce:-D