Było lipcowe popołudnie, słoneczne i przyjemnie. Już od dłuższego czasu planowaliśmy spędzić je uczestnicząc w wegetariańskim festynie. Przechadzając się pomiędzy kolorowymi straganami i objadając pysznym roślinnym jedzeniem, mój wzrok przykuła jasnozielona budka, przy której ciągle wydłużała się kolejka oczekujących. Z ciekawości podbiegłam i zrozumiałam tego przyczynę. Moim oczom ukazała się szklana gablota, a w niej piętrząca się piramida apetycznych ciast, jednak szczególną uwagę zwróciłam na zgrabne kawałki ... czytaj dalej...