Madzia dostarczyła do domu reklamówkę wiśni i drugą reklamówkę pełną czerwonych porzeczek. Z zaleceniem: rób nalewki! Takich rzeczy to mi dwa razy nie trzeba powtarzać. Tym bardziej, że wiśnie były już wydrylowane, więc jakoś tak bardzo dużo pracy nie miałem. Bo Madzia była u kumpla na działce i wędzili tam całe tony mięsa. No, tony może nie, może trochę przesadziłem, ale nie skłamię jak powiem, że oprócz tych owoców przytargała jeszcze z 10 kg świeżo uwędzonych kiełbas. Wszelakich, różnych. Teraz to już woj... czytaj dalej...