Pomocy! Nie wiem jak otrząsnąć się z fali kolejnego lenia. Nie jest to okraszore myślą o cudownym dolce far niente nieróbstwo , lecz bezwładny senny marazm rzucający mną o miękkie poziome powierzchnie, kiedy tylko wstąpię za próg domu. Już kolejny atak tej wiosny. Gdyby nie mój wspaniały Mąż chyba nawet obiad musiałby być z jakiejś torebki lub mrożonki. Jednak on jak zwykle staje na wysokości zadania i ot tak, w przerwie między jednym malowaniem sufitu a drugim, gotuje obiad, usypia chłopaków przy dź... czytaj dalej...