Nie przepadam za pączkami. Tłusty czwartek, dla mnie, to konieczność zjedzenia pączka (najczęściej z lekka suchego), z minimalną ilością marmoladowego czegoś, o smaku niepodobnym do żadnego znanego mi owocu. Gdy słyszę reklamy hiper, diper marketów i ceny tak śmiesznie niskie za sztukę pączka, to od razu kalkuluję, co musi być w takim pączku, skoro kosztuje 36 groszy, a sklep na tym jeszcze zarabia? Komercja działa jednak mocno na moje dzieci, dlatego te mini pączki zrobiłam z myślą o moich dziewcz... czytaj dalej...
Według chrześcijańskiego kalendarza jest to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany również pod inną nazwą „zepsuty czwartek”.
Czytaj dalej...Dlaczego kolejny blog kulinarny?
Z wygody! I przyszłościowego myślenia!
Kiedy będę już stara i zmęczona wiecznym waleniem w garnki, poproszę swoje córki, aby odpaliły stronę gutfut.pl, pokażę paluszkiem co chcę dostać dzisiaj na obiad i w spokoju pójdę oglądać po raz 2.543.739 „Gotowe na wszystko” na przemian z „Przyjaciółmi”. Proste? Proste! :P :)