Kiedy przestałam pracować w warszawskim Mordorze, przeniosłam się w okolicę Ronda Daszyńskiego. To też warszawskie zagłębie biurowców (zwanych też Isengardem). Plusem tej lokalizacji było to, że w środy i piątki po pracy można było zrobić zakupy na BioBazarze w Fabryce Norblina. Moją ulubiona kategorią zakupów były różnego rodzaju przegrzyzki, “przydasie” typu ryż czy suszone pomidory i słoiczki typu pesto. Nie trzeba ich zjeść od razu wszystkich, bo mają kilkumiesięczny okres przydatności do spożycia, a kupow... czytaj dalej...