Naszła nas ochota na gulasz. Ale taki trochę oszukany. Z wieprzowiny. Ania raczej stara się unikać wołowiny, więc nie było wyjścia. Więc taki trochę fałszywy gulasz. Do tego z dużą ilością warzyw. Coś trochę jak zupa gulaszowa, ale nie tak wodniste. Ot, taką fantazję mieliśmy. Tak żeby sobie z pieczywem zjeść. Ale póki co opowiem Wam coś. Bo ochota na gulasz nas naszła, bo zobaczyliśmy gdzieś jakiś wpis w internecie. Nie pamiętam już co to było, ale napisane było „gularz”. Przez „rz”. A to z kolei, poza ochot... czytaj dalej...