Madzia ma ze sobą dość poważny problem. Nie wiem nawet czy to da się leczyć. Obawiam się, że to już dożywotnia przypadłość. Otóż brak jej umiaru. Jak robi obiad to jakby dla pułku wojska robiła. A ja potem muszę jeść to wszystko. Jasne, chętnie jem. Ale jestem coraz grubszy i grubszy... Tak jak na przykład z tymi właśnie gołąbkami. Nie dość że zrobiła ich z tysiąc na raz to jeszcze miała fantazję i oprócz tych właśnie z mięsem i kaszą pęczak zrobiła jednocześnie z czerwonym ryżem i kaszą bulgur. Też coś około tysi... czytaj dalej...