Z dumą oświadczam, że w sobotę usłyszałam od KonQbka, że "sułwiwal utwałdził galałetę"! A to dlatego, że odbyło się wielkie koszenie ogrodu i własnoręcznie odpalałam kosiarkę spalinową model "Tornado 51" [bardzo poetycka nazwa :)]. Byłam prawie jak Śmierć- kosiarz z mojej ulubionej książki Pratchetta- brakowało mi tylko konia Pimpusia. Skoro jestem już taka twarda pewnie się nie przyznam, że miałam w niedzielę zakwasy w każdym miejscu na ciele... ale po cichutku, zamiast aktywności fizycznej, nadrobiła... czytaj dalej...