Do przygotowania chrustu zmotywowała mnie tym razem Teściowa, kiedy stwierdziła, że jej to już nic nie wychodzi, a dawniej jak robiła, to taki był kruchutki, że potrafił się złamać nim jeszcze przeniosła z oleju na tackę, gdzie ociekały sobie na papierowych ręcznikach.Ja z chrustem wiele wspólnego nie miałam, bo w moim rodzinnym domu raczej stawiało się na pączki, ale spróbowałam zaryzykować i przekonać się na własnej skórze jak to z nimi jest i czy faktycznie można je zrobić chrupiące. Morał jest taki- nie ma nic za... czytaj dalej...
Według chrześcijańskiego kalendarza jest to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany również pod inną nazwą „zepsuty czwartek”.
Czytaj dalej...