Dziś notka nieco dłuższa, niż zwykle. Wrzesień to czas, który w dzieciństwie, choć wydaje się to niemożliwe, kojarzył mi się wyjątkowo dobrze. Powrót do szkoły po gorących wakacjach zawsze budził we mnie pewnego rodzaju moc twórczą. Jako, że jestem dzieckiem początku października, łączyło się to również z oczekiwaniem na upragnione urodzinowe prezenty. Wszystko do czasu..., gdy w 2008 roku, właśnie we wrześniu z tym ziemskim padołem pożegnać musiał się mój najwspanialszy na świecie Ojciec. O nim i dla niego... czytaj dalej...