Amatorów bobu w moim domu jest dwóch. To ja i kot. Kot potrafi siedzieć w kuchni i pilnować garnka z gotującym się bobem do czasu, aż ten się ugotuje a ja go odcedzę. Jest do tego stopnia bobolubny, że wyciąga łapą prosto z miski świeżo odcedzone, mocno gorące fasolki. Zawsze się parzy, ale jego kocia żarłoczność wygrywa z rozsądkiem. A jak jest z Wami? Młody bób jest drobny. Optymistycznie zielony. Mocno słodki, smakiem przypomina świeżo wyłuskany zielony groszek. Im jest starszy, tym jego smak staje się bar... czytaj dalej...
Szamotam się w kuchni już od 15 lat. Gotuję bo lubię- odkrywanie ciągle nowych smaków i możliwości sprawia mi ogromną przyjemność. Troszczę się przez gotowanie- karmiąc tych, których kocham.
Bloguję, bo moi znajomi mieli serdecznie dość bezradnego patrzenia na zdjęcia kolejnych posiłków. Teraz i oni, i Wy, nieznani mi Czytelnicy, mając na podkładkę moje kuchenne sukcesy i niewypały, macie szansę się wykazać i trochę pomieszać we własnych garach.
Chodźcie, dajcie się poprowadzić za rękę po kuchni a pokażę Wam, że diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach.
Życie kucharki to ciągła walka między mieszczeniem się w rozmiar 36, a dokładką. To co, jeszcze po kawałeczku?
Jestem też na Facebooku, na stronie Karo In The Kitchen.
Znajdziecie tu relacje ‚od kuchni’ i zapowiedzi nadchodzących postów. Zapraszam!