Wróciliśmy. Krótki to był wyjazd ale zaliczyliśmy i grzyby i jeżyny, i trochę przemoczonych butów. Kominek buzował codziennie dając ciepło tak potrzebne moim zmarzniętym dłoniom. Znowu zaczęłam marznąć czyli lato się skończyło :) Jak co roku w sierpniu wyjeżdżam z chaty pełna nostalgii i wcale mi z tym nie dobrze. Tylko miodu z pasieki nie kupiłam...Niedzielnego mielenia dawno nie było więc czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)