To była intensywna sobota, przygotowania w kuchni, sprzątanie, dmuchanie balonów a potem szał, tłum, gwar, mnóstwo zabawnych sytuacji, krzyków i śmiechów. W sumie 10cioro dzieci i
Dzieje kuchennej WiewióryPamiętacie ubiegłą niedzielę? ja aż za dobrze! po bardzo intensywnej sobocie zaczęła się zdecydowanie za wcześnie (dzieciaki ostatnio szaleją i budzą się po 6ej...). Bolała mnie
Dzieje kuchennej WiewióryNadchodzi wiosna także do mojej kuchni. Pierwszymi zwiastunami były grzanki z pastą jajeczną, dzisiaj zawitała kasza jaglana z owocami, tak wiem, mrożonymi, ale wiosną zapachniało i
Dzieje kuchennej WiewióryWiem, wiem, robię sobie z gęby cholewę! miał być przepis wczoraj ale nie dali mi, no nie dali! Przepis na te pyszne bezglutenowe placuszki znalazłam u
Dzieje kuchennej WiewióryO tym cieście po prostu zapomniałam! zjadłam prawie całe sama, nie przypadło niestety do gustu pozostałym domownikom ani urodzinowym gościom Córci. Dziś znalazłam fotkę więc i
Dzieje kuchennej WiewióryPo piątkowym maratonie z Synciem, umordowaniu w upalnych autobusach i w szpitalu na badaniach, nie miałam na nic siły. Na szczęście troszkę zregenerowałam się u Psiapsiółki
Dzieje kuchennej WiewióryPilaki to potrawa rodem z Turcji, niestety będąc tam prawie miesiąc nie miałam okazji skosztować jej w oryginale, szkoda... dzisiejszy przepis pochodzi z Filozofii smaku. W
Dzieje kuchennej WiewióryZnowu świeci słońce, wróciło łaskawie. Zwariuję wyciągając i chowając ubrania raz zimowe, raz wiosenne... i jeszcze wszystko mi diabeł ogonem zakrywa, a raczej Syncio gdzieś chowa
Dzieje kuchennej WiewióryWczoraj w chwili słabości postanowiłam upiec ciasteczka. To moja trochę mniej alergizująca wersja kruchych ciasteczek kakaowych. Przyznam, że smakowały wspaniale! i choć wiosna już przyszła nie
Dzieje kuchennej WiewióryAleż dzisiaj słonecznie!!! pięknie i wiosennie! a u nas w azylu sajgon, mycie okien, gra na cymbałkach, i chocki klocki Myszka Mickey... a ja działam w
Dzieje kuchennej WiewióryPrzyznam szczerze, że ostatnio poszło mi w uda, przyczyny mogą być dwie, mam apetyt lub tak działają leki, które biorę... muszę się z tym pogodzić i
Dzieje kuchennej WiewióryMam opóźnienia, planuję ale nie nadążam. Moje blogowe cykle trochę chwieją się w posadach, trudno... Wczoraj zaczęłam, dziś skończyłam przygotowywanie obiadu będącego smakiem mojego dzieciństwa. Uwielbiałam
Dzieje kuchennej WiewióryDawno, dawno temu kupiłam pewną książkę (jakże wydawała mi się wówczas egzotyczna!) a była to "Kuchnia wegetariańska świata" wydana przez MUZĘ. Wówczas mało, który przepis byłam
Dzieje kuchennej WiewióryCo poniektórzy wiedzą, że namiętnie biorę udział w rozmaitych konkursach, tzw. candy, te na fb ale i takie gdzie trzeba trochę się postarać, coś stworzyć, napisać
Dzieje kuchennej WiewióryTo kolejna bezmięsna propozycja. Po bardzo mięsnych początkach tygodnia zazwyczaj koła czwartku już się buntuję. Wczoraj postanowiłam wykorzystać cudnego kalafiora, jakiego nabył Małżon i połączyć go
Dzieje kuchennej Wiewióry