Listopadowe wiatry i zawieruchy są okropne. Na ulicach jest ciemno, pusto i ponuro. W mojej kuchni listopad pojawił się miesiąc wcześniej, w październiku. Pustawo tu i tylko od czasu do czasu (z częstotliwością raz na tydzień) pojawia się coś, co przykuwa uwagę, przyciąga wzrok i podrażnia kubki smakowe. Tegoroczny listopadowy październik jest już stracony, ale kalendarzowy listopad będzie inny. Skończę pracować po 12 godzin dziennie, skończy się w szkole ewaluacja zewnętrzna, urządzę wszystkie pomieszczenia w... czytaj dalej...
Mama dwójki różnopłciowych dzieci. Żona całkiem fajnego faceta. Z wykształcenia i zamiłowania polonistka, niepoprawna romantyczka wyznająca maksymę "Na miły Bóg Życie nie tylko po to jest, by brać, Życie nie po to, by bezczynnie trwać I aby żyć, siebie samego trzeba dać" Zapraszam Cię do mojej kuchni, do mojego osobistego świata. Tutaj gotuję, piekę, rozmawiam z przyjaciółmi, karmię rodzinę i znajomych, czasami piszę wiersze. Jeśli lubisz taki klimat, zostań. Zawsze jest tutaj dla Ciebie miejsce.