Kolejny z patentów na zagospodarowanie czerstwego lub "niechcianego" chleba. Tym razem "krwi" rosołu nie było, więc wpadłem na kolejny, genialny (sorki za skromność) pomysł. Otwieram lodówkę i co widzę? Ano widzę kapustę kiszoną. Dosłownie garstka została. Soku z kiszonej kapusty (poprzedniej-po odciśnięciu), podobnie jak z ogórków kiszonych, nie wylewam. Zbieram do słoików. No co, lubię sobie czasami coś pomoczyć. Co ja zrobię, że każdy rozmiar lodówki dla mnie jest za mały. Mam swoje preferencje i byle poko... czytaj dalej...