W moim rodzinnym domu nie było zwyczaju robienia makaronu. Pamiętam jak przyjeżdżała babcia Ludwika, wtedy to cały jeden dzień poświęcała na robienie makaronu. Mama suszyła go i wkładała do płóciennego woreczka zrobionego ze starej poszewki na poduszkę. To był cieniutki makaron do rosołu. Nie pamiętam jak smakował, bo byłam bardzo mała, później babcia Lusia nie odwiedzała nas już tak często. Rodzice zmienili wyznanie i odsunęli się od rodziny :( Nie mam ... czytaj dalej...