Wczorajszy bieg mogę zaliczyć do jednych z tych bardziej przełomowych. W końcu udało mi się przekroczyć granicę, która jeszcze w lutym była dla mnie nieosiągalna. Kolejny stopień wyżej. Kolejna pora by wyznaczyć nowy cel. Małe sukcesy dają największą motywację. Obudziłam się. Siedzę i myślę nad ostatnim snem. Doprawdy jakie to dziwne, że taki zwykły sen, szczypta urwanych myśli, potrafi tak zdominować człowieka, że się zawiesza. I przestaje pojawiać się pragnienie porannej kawy i myśl o śniadaniu; poranne słoń... czytaj dalej...