Tydzień ma się ku końcowi i mija szósty dzień mojej zmiany. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Znów miałem taką sytuację, że chciałem conieco skubnąć z lodówki w tzw. międzyczasie, ale jak pomyślałem, że trzeba będzie o tym wspomnieć na blogu to dałem sobie spokój. Zagłuszyłem chęć podjedzenia zieloną herbatą i po chwili przeszło. Dodatkowo dziś trochę uraczyłem podniebienie fruktozą :) Pomarańcza, imbir, cytryna i ananas w wodzie mineralnej, odstawione do lodówki na dłuższą chwilę. Mniam. śniadani...