No i kolejny przepis, który powstał po konsultacjach z Cai, moją kumpelą z Chin. A właściwie to nawet nie po konsultacjach, tylko za sprawą zdjęcia. Bo siedzę sobie w pracy, a Cai nagle podsyła mi zdjęcie i pyta, czy wiem co to jest. Bo ona bardzo lubi, a tutaj w Polsce to nie widziała tego i nie wie, gdzie kupić. Tak patrzę na to zdjęcie, patrzę... Hmmm, jakieś takie babeczki z czymś żółtym, lekko przypalonym... Babeczki z przypalonym budyniem? Nieee, chyba nie... Chociaż prawda, że Chińczycy to dziwne rz... czytaj dalej...