Wszystkiemu winien ten wiatr. I przesilenie wiosenne. Tak sobie powtarzałam we wtorek, jednocześnie zastanawiając się, dlaczego po odpowiedniej dawce pracy staję się zupełnie innym człowiekiem. Czując się jak maszyna, w której tykają jedynie stereotypy i frustracja, przewlokłam się przez ten dzień jak zombie. A kiedy w końcu przyszedł upragniony zmierzch i zamknęłam drzwi za ostatnim obowiązkiem, poczłapałam do kuchni, rozpuściłam tabliczkę czekolady, dorzuciłam parę innych składników, usiadłam na podłodze i patrz... czytaj dalej...