Czyli "comfort food"- szybkie, proste i satysfakcjonujące nomz, które zły dzień czyni nieco bardziej znośnym. Stworzone do pałaszowania pod kocem, przy ulubionym, najbardziej ogranym filmie, którego dialogi jesteśmy w stanie cytować pomiędzy jednym kęsem a drugim. Świetnie pasujące do focha na cały świat, deszczu za oknem i wewnętrznego zachmurzenia. Idealne na dziś. No bo kurczę- przecież jest piątek a u mnie tak tujowo. Zaczęło się od zapomnianych rano materiałów- foliówka z nimi tajemniczo zniknęł... czytaj dalej...