Przepis znalazłam w firmowej książce kucharskiej z 1960 roku. Kości wieprzowe zamieniłam na szyjki indycze, a ocet na kwasek cytrynowy. Oddzielnie ugotowałam makaron, bo nie lubię rozmoczonego w zupie. No i nie trzymałam się ściśle proporcji składników. Zupę gotowałam etapami, tzn. jednego dnia ugotowałam wywar, a drugiego dodałam buraki. Mąż powiedział, że już nigdy więcej nie chce barszczu z ziemniakami :) Czytaj więcej » czytaj dalej...