Tak koszmarnego dnia dawno nie miałam. Zakończenie zajęć Córci odbyło się na tzw. kulkach. Dzieciaki szalały 2 godziny a ja biegałam za Synciem, który czuł się tam jak ryba w wodzie.Wracaliśmy pieszo przez las, byłoby pięknie (zapach, cień) gdyby nie komary, a gdy uciekliśmy przed nimi dopadło nas słońce. Wdrapaliśmy się jakoś na nasze poddasze, całą trójką zasiedliśmy w wannie z letnią wodą i czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)