O tym, że jak Małżon co tydzień chce szarlotki, dostaję fioła pisałam jakiś czas temu. W ten weekend uległam jednak ale zrobiłam taką bardziej po mojemu. Mimo, że miał zastrzeżenia zjadł nie tylko jeden kawałek i nie sam oczywiście :)Była pyszna to fakt. Wilgotna, słodka, kwaskowa, trochę jakby z zakalcem dzięki marcepanowi... i ta nutka cytryny... boskie połączenie!Przepis znaleziony czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)