Nie ma już słońca. Mam za to w sobie tzw. nerwa i wszystko wyprowadza mnie z równowagi. Szczególnie wspólne sprzątanie mieszkania, jakie miało miejsce przed południem. Czasem się pokuszę bo niby łatwiej ale psychicznie ciężko :( na szczęście ufff czyli już po wszystkim. I śniadanie zjadłyśmy z Córcią, Syncio podgryzał też to i owo. Pisałam w poprzednim poście o planach racuszkowych. Zamiast czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)