Moja córka nie mogła się doczekać kiedy wypróbujemy nowe foremki (mamy ich już dwa kosze a ciągle kupujemy nowe), więc siłą rzeczy nie mogłyśmy nie upiec ciasteczek. I tak powstało idealne ciasto do odbijania stempelkami. Nie pierniczki, bardziej korzenne, jasne, bez dodatku kakao. Zaraz po upieczeniu były chrupiące (ale nie twarde) a po dwóch dniach spędzonych w puszce rozpływały się w ustach. Część przełożyłyśmy marmoladą i posypałyśmy cukrem pudrem, bo tak lubimy najbardziej. A na kilka załapał się nawet ... czytaj dalej...