Jadąc na Węgry liczyłam na spróbowanie pysznych lokalnych specjałów. Niestety po zjedzeniu ohydnego langosza już mi się odechciało jedzenia w knajpach. Dlatego po powrocie od razu zrobiłam coś w tym klimacie. Nie ma to wiele wspólnego z tamtejszą kuchnią tradycyjną ale ma to, o co mi najbardziej chodziło: paprykę, pastę paprykową i zioła. I było o niebo lepsze niż jedzenie w wakacyjnych budkach. Koperty były przepyszne na ciepło a na zimno też dobrze się sprawdziły na imprezie jako paszteciki. Podałam z sose... czytaj dalej...