Wtorek. Inny niż wszystkie. Spanie długo, jak najdłużej. Wychynęłam spod kołdry dopiero, kiedy Ptysia stanowczo usiadła mi na brzuchu i zaczęłam wiercić dziurę niecierpliwym wzrokiem dokładnie na środku mojej twarzy. Poszliśmy we trójkę na spacer, a później zjedliśmy niespieszne śniadanie, zakończone miseczką duńskich truskawek. Teraz czas na prezenty! Nie, nie, nic mi się nie pomyliło. Dobrze wiem, że Wielkanoc
Pożeraczka, czyli raz adobrzeUwielbiam nocne pieczenie. Cisza w całym domu taka, że słychać najmniejszy szelest i chrapanie Ptysi. A ja krzątam się po kuchni, odmierzam, dosypuję i bardzo się staram, żeby mikser działał jak najciszej. I tylko wyobrażam sobie, co mógłby pomyśleć jakiś zabłąkany sąsiad, który poczułby zapach uciekający pod drzwiami...W związku z trybem życia, jaki prowadzę, bardzo rzadko zdarza mi się
Pożeraczka, czyli raz adobrzelodówce przez 1-2 godziny. Przed podaniem posypać płatkami migdałowymi.Smacznego!Pogoda szaleje - mieliśmy drugie duńskie lato, ja miałam różowe ramionka i zeszła mi skóra z nosa, Ptysia na spacerach biegała cała dzika, a C. obtarł sobie stopy w sandałach... Później kilka dni szaro-ponurych, i choć nie było zimno, to brak słonka zdecydowanie nam doskwierał... Teraz znów cieszymy
Pożeraczka, czyli raz adobrzeSpakowani, niemal gotowi do drogi. Ostatnie zerknięcia, odhaczanie pozycji na liście do zabrania. Zamykanie okien, karkołomne skoki Ptysi, która koniecznie chce o sobie przypomnieć, znoszenie bagaży do auta. Jedziemy na wakacje!Wszystko, co niedobre, zostawiamy za sobą, zabieramy za to dobry humor i pozytywne nastawienie. Trzy tygodnie błogiego lenistwa, zwiedzanie, wylegiwanie się, dużo dobrego jedzenia. Takie są plany, i mamy
Pożeraczka, czyli raz adobrzeMamy jesień. Od paru tygodni jest ciemno i zimno, lodowaty wiatr sprawia, że mrużę oczy i i chowam głowę w ramiona. Ptysia, choć skacze z radości, kiedy biorę do ręki smycz, szybko zmienia zdanie - gdy tylko pierwsze krople spadają jej na grzbiet, odwraca się ogonem i drepcze z powrotem do domu. Gdybym nie musiała, w ogóle nie wychodziłabym na dwór
Pożeraczka, czyli raz adobrzebożonarodzeniowej pogodzie. Na spacery więc zakładam wysokie kozaki, owijam się szalem z wyjątkową dokładnością, a C. nosi dwie czapki, żeby mu uszy nie odmarzły. Park wygląda jak z bajki, Ptysia szaleje na całego - fukając, wzbija w powietrze fontanny śniegu, a potem robi zdziwioną minę, skąd to na nią pada... I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że to za późno
Pożeraczka, czyli raz adobrzepół godzinie mi się znudziło. Nie było rady - wstałam, zrobiłam sobie pachnącej imbirem herbaty, i rozpoczęłam bardzo przyjemny dzień. Słonko świeciło, wiatr zgubił się gdzieś w lesie, i nawet Ptysia dała się namówić na spacer dłuższy niż kilka metrów.Dzisiaj odpuściłam wiercenie się w łóżku, i wstałam od razu. Niestety, świat jest zachmurzony i ponury, ale humoru
Pożeraczka, czyli raz adobrześniegiem straszyli!), to zabójczo wręcz wietrzny. Po dziesięciu minutach spaceru głowa mi pękała, i nawet cieplutka, zimowa czapka nie pomogła. Kiedy jednak ja chciałam jak najszybciej wrócić do domu, Ptysia miała zupełnie inne plany. Ogromnie jej się spodobało spacerowanie przy tym szalonym wietrze, który tarmosił jej uszy na wszystkie strony. Z szerokim uśmiechem i jęzorem na wierzchu dawała ogromne susy
Pożeraczka, czyli raz adobrzeOchłodziło się. Nie jakoś bardzo drastycznie, ale jednak.W ciągu dnia ciągle mogę spacerować w spódnicy i lekkiej bluzce, ale wieczorem muszę wkładać sweter. A w nocy, gdy Ptysi zachce się wyjść na spacer, obowiązkowe są długie spodnie, skarpety i ciepła bluza. Czyżby lato powoli się kończyło...? Nie chcę nawet o tym myśleć! Upały, owszem, dał się we znaki
Pożeraczka, czyli raz adobrzeWczoraj cały dzień lało. Żeby wyjść z psem warowaliśmy przy oknach, czekając na odpowiedni moment. W końcu Ptysia zerkała już tak żałośnie, że wyszliśmy, nie bacząc na przeciwności. Dłużej się ubierałam niż spacerowałam - psa nie lubi deszczu, więc tylko błyskawicznie załatwiła potrzeby pod najbliższym drzewem i pocwałowała z powrotem do domu. Z ulgą podążyliśmy jej śladem.Wczoraj też wypiliśmy nasze
Pożeraczka, czyli raz adobrzewidywaliśmy (na co narzekałam często również na blogu). Teraz, gdy chodzę do szkoły, problem wraca. Ja wstaję wcześnie, wychodzę, wracam. W przyszłym tygodniu będę wracała już tylko do Ptysi, bo C. będzie w pracy. Do domu będzie wracał między jedenastą a pierwszą, co oznacza, że ja już będę spała, albo będę się akurat do łóżka wybierać. I trochę mnie
Pożeraczka, czyli raz adobrzepowleczony był mgłą, co jednak też miało swój urok. Park, nieco bardziej tajemniczy niż zazwyczaj, liście szeleszczące pod stopami, cisza, przerywana tylko szumem wiatru. W sobotę znów wyszło słońce. Ptysia z zachwytem biega po trawnikach obsypanych złotymi i czerwonymi liśćmi, a ja podążam za nią z uśmiechem. Chodzimy po naszym małym parku w kółko, i wcale nam się nie nudzi
Pożeraczka, czyli raz adobrzebekonu nie ma, bo zniknął, zanim zdążyłam go uwiecznić. C. spałaszował niemal wszystko, a dwa kawałeczki, które odłożyłam specjalnie do zdjęcia, zniknęły sprawiedliwie podzielone w czeluściach żołądków C. i Ptysi... Cóż, cieszę się, że im smakowało.Niemniej, bekon przyrządzić należy, bo nadaje zupie dodatkowego smaku i tekstury. Całość smakuje wyśmienicie; jest to doskonała alternatywa dla tych, którym dyniowe kremy być
Pożeraczka, czyli raz adobrzepiekarniku). Po wystygnięciu dodawać kolejno po 1 jajku i ucierać mikserem lub drewnianą łyżką.Masę wyciskać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, formując podłużne eklerki, bądź okrągłe ptysie, zachowując odpowiedni odstęp (nasze eklerki będą rosły podczas pieczenia).Piec w temperaturze 175ºC przez 20 - 30 minut (ja piekłam 25 minut). Ostudzić na kratce, przekroić na 2 części i przełożyć
Walijskie Pichceniepączki z migdałami. Warto się zastanowić, które pączki zaszczycą nasz stół. Zdecydujemy się na tradycyjne czy może amerykańskie, trochę lżejsze ,a może hiszpańskie z bitą śmietaną, bardziej przypominające ptysie, a może greckie kładzione łyżką z pistacjami ,a może holenderskie ,a może...Wybór jest duży. Składniki. 0,5 kg mąki 35 g drożdży 80 g cukru 200ml mleka
Kulinarny karnet Christophera