Tak się jakoś dziwnie złożyło, o czym już kilkakrotnie wspominałam, że mam lekkiego fizia na punkcie książek. O ile D. podzielał to zboczenie, a wręcz doprowadzał do postępującego, trwałego uzależnienia, C. jest pod wrażeniem ilości kartonów wypełnionych książkami układanych ciasno jeden przy drugim. Myślę jednak, że chłopak jakoś to przełknie - w ramach przyzwyczajania, na urodziny dostał... Książkę. I to nie byle jaką, bo w imponującym formacie 43,6 na 35,8 cm, traktującą o twórczości niejakiego Salvadora. Zd... czytaj dalej...